Rok w pandemii.Czy Polacy nadal pieką własny chleb, lepią pierogi i robią pizzę?
Pandemia wywróciła wszystko do góry nogami. Zmienił się niemal każdy aspekt naszego życia. Zdalna praca, spotkania z przyjaciółmi wyłącznie na ekranach laptopów, coraz to nowe ograniczenia. Na szczęście sytuacja powoli wraca do normalności, a społeczeństwo żyje nadzieją, że to się już nie powtórzy. A jednak koronawirus zostawia po sobie nie tylko to, co najgorsze. Według raportu Mastercard, w ciągu minionego roku aż 68% Polaków poprawiło swoje umiejętności kulinarne, znacznie chętniej wspólnie gotowali i spożywali posiłki.
W czasie pandemii przeciętne gospodarstwo domowe spędzało 14 godzin tygodniowo na przygotowywaniu posiłków. To o 42% więcej w porównaniu z rokiem poprzednim. Wspólne gotowanie i spożywanie posiłków przyczyniło się do zacieśnienia więzi między domownikami. Wyraźnie odczuły to firmy zajmujące się produkcją żywności – przede wszystkim młyny, które notowały wzrost zainteresowania mąkami paczkowanymi.
To był gorący czas w PZZ S.A. w Białymstoku
Podlaskie Zakłady Zbożowe S.A. są jednym z największych młynów w Polsce, który zaopatruje piekarnie, zakłady przemysłowe, sieci handlowe i hurtownie w całym kraju i za granicą.
– Jesteśmy zakładem, który produkuje doskonale znane w polskich domach mąki żytnie i pszenne, płatki owsiane oraz jęczmienne. Naszym flagowym produktem jest Mąka Tortowa z charakterystycznym tortem ze świeczką – mówi Sylwia Majewicz, prezes PZZ. – Od początku pandemii działaliśmy na 200%. W pocie czoła nasi pracownicy starali się sprostać olbrzymiemu zapotrzebowaniu na mąkę paczkowaną, aby każdy mógł zgromadzić w domu odpowiednie zapasy.
Chleb, naleśniki, rosół i pierogi
Dania, które królowały na naszych stołach w minionym roku, świadczą o powrocie do tradycyjnej, polskiej kuchni. Okazało się, że upieczenie własnego chleba, usmażenie naleśników, ugotowanie rosołu czy ulepienie pierogów, to nic trudnego.
– Do wykonania większości dań, które w czasie pandemii tak wszystkim smakowały, niezbędna jest mąka. Tylko odpowiednio dobrana będzie gwarancją smaku i jakości – mówi prezes PZZ. – Jestem przekonana, że ten trudny czas mamy już za sobą, ale pozostaną w nas dobre nawyki, takie jak na przykład pieczenie domowego chleba i własnoręczne przygotowanie pierogów.
Pizza z domowego piekarnika. Dlaczego nie?
W ofercie Podlaskich Zakładów Zbożowych jest specjalna mąka na pizzę, zarówno w opakowaniu 1 kg oraz w większym worku 10 - kilogramowym, co jest idealnym rozwiązaniem dla HoReCa. Jednak wzrost popytu na tą właśnie mąkę w detalu w ostatnich miesiącach wskazuje na to, że również to tradycyjne włoskie danie często było przygotowywane w domach.
Najlepsza pizza to ta najprostsza np.: Pizza Margherita: ciasto, sos z pomidorów, ser mozzarella, świeże lub sypkie zioła po upieczeniu według uznania. To idealne danie dla dzieci. Nawet niejadek skusi się na kawałek, zwłaszcza gdy sam będzie brał udział w przygotowaniach. Pizza to smak sam w sobie. Można uruchomić swoją inwencję twórczą i zrobić jej różne wersje - mięsne, warzywne, słodkie, słone.
Lokalne zakupy
Kiedy obowiązywały największe obostrzenia, Polacy nie chodzili po regularne zakupy. Większość tłumaczyła to strachem przed zachorowaniem. Robiliśmy zapasy, a ze względu na to, że chleb można było wyjąć z własnego piekarnika, nie było potrzeby kupowania go codziennie. W miarę upływu kolejnych miesięcy przymusowej izolacji coraz lepiej zdawaliśmy sobie sprawę z tego, jak istotne są decyzje, które podejmujemy jako konsumenci.
Podczas epidemii wiele przedsiębiorstw ucierpiało i straciło klientów. Ich właściciele byli zmuszeni byli korzystania z tarczy antykryzysowej, by utrzymać płynność finansową. Zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to od nas – konsumentów – zależał los wielu sektorów gospodarczych. To świadomy wybór polskich, najlepiej lokalnych produktów sprawił, że setki firm ograniczyły redukcję etatów i utrzymały się w tym trudnym czasie.
– Świadomość tego, że lokalny produkt jest najlepszy sprawiła, że te najmniejsze i najbardziej narażone na bankructwo firmy mogły przetrwać kryzys. Dlatego bardzo cieszy mnie fakt, że mąka wyprodukowana w naszym młynie w dużej mierze trafiała i nadal trafia do małych piekarni i cukierni, a w związku z tym możemy się nawzajem wspierać. Piekarze kupują nasze produkty, my mamy przez cały czas zbyt, a oni pracę – podsumowuje Sylwia Majewicz.

Nakręć mile, nie promile. Rusza dziewiąta edycja kampanii Trzymaj Pion

Każda Puszka Cenna wspólnie z Żabka Polska edukowała na temat systemu kaucyjnego na wrocławskim Placu Solnym

„Zamień jednorazowe butelki na lepsze” – mały krok, realna zmiana. Kampania SodaStream prezentuje bąbelkową rewolucję
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Gwiazdy

Marcelina Zawadzka: Kiedyś sama decydowałam o swoim życiu i nie byłam od nikogo zależna. Teraz już przy opiece nad synkiem jestem zdana na pomoc innych
Prezenterka przyznaje, że bycie mamą to ciągłe wykraczanie poza swoją strefę komfortu, bo od momentu narodzin dziecka jest się całkowicie odpowiedzialnym za tę małą istotę i trzeba ustawić wszystko pod jej potrzeby. Każdego dnia macierzyństwo uczy ją pokory i pokazuje, że nie na wszystko ma wpływ i nie wszystkiemu jest w stanie zapobiec. Często nie pozostaje nic innego, jak przyjąć trudne doświadczenia i wyciągnąć z nich odpowiednią lekcję. Marcelina Zawadzka zdradza, że jej dziewięciomiesięczny syn już stawia pierwsze kroki i jest niezwykle ciekawy świata. Czasami towarzyszy jej także w pracy.
Prawo
Liczba związków nieformalnych w Polsce przekracza pół miliona. W Sejmie trwają prace nad przepisami dla nich

Temat związków partnerskich ponownie znalazł się w centrum debaty publicznej i politycznej w Polsce. W Sejmie trwają prace nad poselskim projektem ustawy o związkach partnerskich. Choć poparcie społeczne dla prawnego uznania relacji niemałżeńskich – zarówno jednopłciowych, jak i heteroseksualnych – pozostaje wysokie, wciąż kwestia ta czeka na rozstrzygnięcie.
Podróże
Beata Pawlikowska: Babia Góra to jest teraz moje ulubione miejsce w Polsce. Jest w niej coś magicznego, więc marzę o tym, żeby tam wrócić

Podróżniczka przyznaje, że majowa wyprawa na Babią Górę mimo kiepskiej pogody okazała się niezwykle ekscytującą przygodą. W prognozach na ten dzień miało być 20 stopni ciepła i dużo słońca, natomiast kiedy wyszła na szlak, padał deszcz, deszcz ze śniegiem i grad, a termometry pokazywały zaledwie kilka stopni powyżej zera. Beata Pawlikowska cieszy się jednak, że nie zniechęciła się taką aurą, bo ta wędrówka zadziałała na nią niezwykle kojąco.