Newsy

Dominika Gwit: Uwielbiam chodzić do kosmetyczki. Lubię też być dobrze uczesana i pomalowana

2019-09-25  |  06:12
Mówi:Dominika Gwit, aktorka
Maria Tyszkiewicz, aktorka, wokalistka
Maja Hirsch, aktorka
Anna Oberc, aktorka
  • MP4
  • Jak zdradza Dominika Gwit, uwielbia wizyty w salonach urody, bo profesjonaliści pomagają jej kompleksowo zadbać o twarz, ciało, włosy i paznokcie. Z kolei Marta Tyszkiewicz stawia na domową pielęgnację. Pomoc makijażystki czy fryzjera jest konieczna w przypadku wielkich gal, bankietów i czerwonych dywanów. Wtedy gwiazdy lubią się czuć wyjątkowo. Na co dzień większość z nich, tak jak Anna Oberc, robi make-up samodzielnie.

    Dominika Gwit tłumaczy, że wizyty w salonach kosmetycznych to stały punkt w jej tygodniowym grafiku. Nie dość, że dzięki temu może poprawić kondycję skóry twarzy czy włosów, to jeszcze przy okazji doskonale się relaksuje.

    – Bardzo często robię paznokcie, hennę na brwi, czasem korzystam z wosku, lubię chodzić do kosmetyczki, tak, bardzo, bardzo, bardzo, no i przede wszystkim lubię też być dobrze uczesana i pomalowana – mówi agencji Newseria Dominika Gwit.

    Jedne gwiazdy z usług salonów urody korzystają bardzo często, inne w ogóle bądź tylko sporadycznie. Marta Tyszkiewicz udaje się tam tylko wtedy, gdy potrzebuje profesjonalnej pomocy w konkretnym przypadku.

    – Tak naprawdę chyba nie jestem typową kobietą, bo rzadko chodzę na tego typu jakieś zabiegi, u kosmetyczki byłam raz w życiu, bo na szczęście nie miałam żadnych problemów. A wtedy zdecydowałam się na jakieś oczyszczanie, bo po programie „Twoja Twarz Brzmi Znajomo” miałam zmęczoną cerę po tych wszystkich maskach. A tak na co dzień jakoś chyba nie potrzebuję, wyregulowanie brwi, to może max, no i fryzjer, ale teraz jeśli chodzi o kolor włosów, to stawiam już na naturalność – mówi Maria Tyszkiewicz.

    Przed wielkimi galami, które wiążą się z prezentacją na czerwonym dywanie, aktorki, wokalistki czy instagramerki chętnie korzystają z pomocy stylistek, wizażystek i fryzjerów tak, by uniknąć wpadki i wyróżniać się z tłumu. Każda kobieta bowiem wie, że dobry make-up i udana fryzura to wcale nie jest taka prosta sprawa.

     Nie umiem się sama malować za bardzo. W ogóle na życie to się specjalnie nie maluję, używam raczej tylko mascary i ewentualnie rozświetlacza pod oczy. Niechętnie używam w ogóle make-upu, dlatego że na co dzień mi to przeszkadza. Ale jak gdzieś wychodzę, to lubię się fajnie czuć i żeby mnie ktoś pomalował. Natomiast w teatrze maluję się sama i strasznie dużo czasu mi to zajmuje, bo tego nie umiem, tego się nigdy nie mogę nauczyć, tzn. pewnych rzeczy się nie nauczyłam, np. cieniowania powieki, to jest dla mnie po prostu bardzo trudne – mówi Maja Hirsch.

    – Co prawda maluję się w większości sama na wszystkie imprezy, do teatru czy na wyjścia ściankowe, ponieważ znam swoją twarz i robię to bardzo szybko. Niestety, zdarzyły mi się też wpadki makijażowe. Umalowałam się pod jedną kreację, którą jak włożyłam, okazało się, że jednak się w nią nie mieszczę, musiałam natychmiast wyjść w czymś innym i kompletnie makijaż nie przystawał do reszty, więc wyglądałam dosyć komicznie, to była porażka – mówi Anna Oberc.

    Aktorka wspomina, że nie udało jej się też uniknąć wpadek modowych.

    – Kiedyś na ściance pękła mi sukienka. Dostałam sukienkę od stylisty i wmawiał mi, że się w nią zmieszczę. Natomiast musiał przyjechać, dopinać mnie przed ważnym wydarzeniem, po czym na ściance, jak się uśmiechnęłam bardziej, wzięłam oddech, to mi pękł cały zamek z tyłu. Dobrze, że były haftki przynajmniej – mówi Anna Oberc.

    Na szczęście nikt się nie zorientował i skończyło się tylko na dyskomforcie, jaki aktorka sama odczuwała.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Muzyka

    Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

    Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.