Newsy

Adam Kszczot: Sportowcy, którzy nie wchodzą do finału podczas olimpiady, nie mają za co żyć. Nie dostają stypendium w kolejnym roku

2025-02-13  |  06:16

Biegacz dostrzega potrzebę zmian w polskim sporcie, bo jego zdaniem zawodnicy często są zdani tylko na siebie. Podczas igrzysk dużo się od nich oczekuje, zapominając jednocześnie, że bez wsparcia ze strony związków i pomocy sponsorów nie mają zbyt komfortowych warunków do szlifowania swoich umiejętności, a dodatkowo muszą walczyć o każdy grosz. Adam Kszczot cieszy się więc z nowelizacji ustawy o sporcie. Nowe rozwiązania mają bowiem zagwarantować transparentność w ramach związków sportowych i wzmocnienie pozycji kobiet.

Podczas zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu Polacy wywalczyli 10 medali. W klasyfikacji medalowej zajęliśmy 42. miejsce – najniższe od czasu, gdy reprezentacja Polski bierze udział w olimpijskiej rywalizacji, a zaczęła równo 100 lat temu. Wyniki nie były więc zadowalające, nie brakowało również afer i niejasności. Kolarka Daria Pikulik narzekała na przykład na to, że jej nowy, dostarczony tuż przed startem kombinezon był za ciasny i w trakcie jazdy nie mogła oddychać. Wcześniej sama zapłaciła za udział w zgrupowaniu.

– Bardzo ciężko jest być sportowcem w Polsce, szczególnie olimpijskim, dlatego chapeau bas dla wszystkich, którzy biorą udział w sportach olimpijskich. Biorąc pod uwagę pływanie, lekką atletykę, sporty walki, to jest przede wszystkim siła i determinacja. Mało osób wie, że ci, którzy nie wchodzą do finału, nie mają za co żyć, bo nie dostają stypendium w kolejnym roku. Niewiele osób ma też wsparcie dużych firm, sponsorów. Natomiast często istnieje troszeczkę mylne przeświadczenie, że mógł dać z siebie więcej, że pojechał sobie tylko na wycieczkę – mówi agencji Newseria Adam Kszczot.

Biegacz zauważa potrzebę zmian w polskim sporcie tak, żeby nie tylko wspierać sportowców, którzy mają już na koncie jakieś osiągnięcia, ale także ułatwić młodym ludziom rozwój w danej dyscyplinie, zachęcić ich do treningów i walki o medale olimpijskie. Dzięki nowelizacji ustawy o sporcie sportowcy pierwszy raz będą mieli wpływ na to, kto rządzi polskimi związkami sportowymi, bo daje im ona prawo do głosowania. Poza tym co najmniej 30 proc. składu organów zarządzających polskich związków sportowych mają stanowić kobiety, co da im realny wpływ na to, do kogo i w jaki sposób kierowane są pieniądze.

– Mamy ogromną pracę do odrobienia. Zmiany w polskim sporcie są konieczne, stąd prace nad ustawą. Jeżeli kluby będą zapraszać dzieci pod swoje skrzydła, zrzeszać ludzi i tworzyć społeczności, to wtedy mamy okazję wykreować nie tylko topowych sportowców, ale po prostu fajnych, dorosłych ludzi. Sport jest bowiem jedynym i niepowtarzalnym przeżyciem. Wszyscy, którzy brali aktywny udział w sporcie, przychodzą, opowiadają swoje historie i mówią: to było coś, co zbudowało mnie na całe życie, mimo że trwało tylko trzy–cztery lata, to dało mi zupełnie inny start – mówi.

Adam Kszczot podkreśla, że sportowcy muszą dbać o swoją kondycję i o swoje zdrowie, walczyć o jak najlepsze wyniki, o miejsce w kadrze, a także o pieniądze. Miejsca do treningów, odpowiedni sprzęt, stroje i obuwie nie należą bowiem do najtańszych, a bez nich trudno szlifować formę.

– Ja zużywałem średnio dwie pary butów miesięcznie, to jest 400 km przebiegnięte, pięć par w szafie, łatwo sobie policzyć. Nie jest to wyjątkowo drogi sport, bo przecież na przykład w triathlonie rower potrafi kosztować 60 tys. zł. Ale śmiało można powiedzieć, że koszt wychowania mistrza świata, mistrza Europy to jest minimum pół miliona rocznie, gdzie już wlicza się w to skromne stypendium i skromne wynagrodzenie trenera. Uwierzcie mi, że to nie są kokosy, tak jak sobie wyobrażamy. Byłem pięcio- czy sześciokrotnie mistrzem Europy i od Federacji Europejskiej nie dostałem za to złamanej złotówki, takie są fakty. Nie jest więc łatwo być sportowcem, ale nikt nie powiedział, że nie jest warto – dodaje.

Złota medalistka igrzysk olimpijskich w Paryżu Aleksandra Mirosław otrzymała z PKOl 250 tys. zł premii, dwupokojowe mieszkanie, diament, obraz oraz voucher na wakacje. Takie same nagrody rzeczowe, ale bez mieszkania mieli dostać srebrni i brązowi medaliści. Przyznano im również odpowiednio 200 tys. oraz 150 tys. zł. Ostatecznie deweloper zdecydował się przekazać mieszkania także trzem srebrnym medalistkom: Darii Pikulik, Julii Szeremecie i Klaudii Zwolińskiej.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Zdrowie

Katarzyna Dowbor: Jak najszybciej muszę się zaszczepić przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu. Do tej pory zabezpieczałam przed tymi pasożytami tylko moje zwierzęta

Prezenterka przyznaje, że do tej pory nie zdawała sobie sprawy, że kleszczowe zapalenie mózgu to taka podstępna i groźna choroba. Jest ona wywoływana przez wirusa, który dostaje się do naszego organizmu w wyniku ukłucia przez kleszcza. Dlatego tak ważne jest, by przed tymi pajęczakami zabezpieczać nie tylko naszych pupili, ale także siebie. Katarzyna Dowbor już umówiła się na przyjęcie odpowiedniej szczepionki. Z danych opracowanych przez Ośrodek Badań Socjomedycznych Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW wynika, że na taki krok decyduje się zaledwie co dziesiąty Polak.

Moda

Julia Kamińska: Założyłam sobie, że w tym roku nie będę kupować żadnych nowych ubrań. Z sukcesem sprzedaję też swoje rzeczy na popularnej platformie

Aktorka chętnie podjęła wyzwanie „no-buy 2025” i jak zapewnia, w tym roku nie zamierza kupować żadnych nowych ubrań. Poza tym systematycznie „wietrzy” swoją szafę i te rzeczy, które już nie są jej potrzebne, sprzedaje przez internet albo oddaje znajomym. Julia Kamińska zaznacza też, że kompletując stylizację na czerwony dywan, stara się nie wydawać pieniędzy na nowe ubrania. Najpierw zagląda do garderoby, by znaleźć w niej coś, co można ponownie wykorzystać.

Infrastruktura

Mazowsze turystycznie radzi sobie lepiej niż przed pandemią. Odwiedzających przyciąga już nie tylko Warszawa

Województwo mazowieckie jest liderem pod względem liczby turystów. W ubiegłym roku odwiedziło je prawie 7 mln gości. I choć lokomotywą ruchu turystycznego pozostaje Warszawa, to coraz więcej osób wybiera zwiedzanie regionu w wolniejszym tempie niż w stolicy i bliżej natury. Mazowsze od lat postrzegane było jako idealny kierunek na mikrowyprawę, ale teraz przybywa osób, które chcą się tu zatrzymać na dłużej niż 1–2 dni.