Newsy

Justyna Żyła: W internecie każdy może wylać swoje żale i frustracje na kogoś, kogo nie zna. Staram się tym nie przejmować

2019-03-28  |  06:12

Jak podkreśla Justyna Żyła, konstruktywna krytyka jest dla niej bardzo znacząca. Wszystkie sugestie bliskich bierze sobie do serca i w tej sytuacji nikomu nie ma za złe negatywnych opinii. Natomiast stara się zupełnie nie przejmować hejterami, bo są to dla niej anonimowe osoby, które jej nie znają, nie wiedzą, jaka jest w rzeczywistości, dlatego też za nic ma ich kalumnie. Była żona skoczka zdradza też, że zdarzyły jej się wulgarne i obraźliwe wiadomości na przykład od 11-letniej internautki. 

 

Justyna Żyła nie ukrywa, że często spotyka się z fałszywymi i krzywdzącymi oskarżeniami. Hejterzy wyśmiewają i piętnują każdą jej publiczną aktywność. Zarzuty są przeróżne, ale nie chce rozpamiętywać tych gorzkich i bolesnych słów.

– Nie chcę przywiązywać wielkiej wagi do krytyki osób, które mnie nie znają. Internet idzie w taką stronę, że każdy może wylać swoje żale, swoje frustracje na kogoś, kogo naprawdę nie zna i to jest dla mnie trochę przykre – mówi agencji Newseria Lifestyle Justyna Żyła.

Zdaniem Justyny Żyły osoby, które nie wiedzą, jaką jest osobą, i nie znają jej sytuacji życiowej, nie mają prawa wyciągać tak pochopnych wniosków. Choć gorzkich słów krytyki względem jej osoby jest bardzo dużo, to stara się je ignorować. Liczy się tylko zdanie najbliższych.

– Krytyka osób, które mnie znają, przede wszystkim mojej rodziny, zawsze jest odbierana tak, że chcę się poprawić, że biorę to sobie do serca – mówi.

Justyna Żyła przyznaje, że hejt zatacza bardzo szerokie kręgi, a przed obrażaniem innych osób nie są się w stanie pohamować nawet nieletni.

– Dam taki jeden przykład, gdzie napisała do mnie jakaś dziewczynka. Odczytałam po prostu wiadomość na Instagramie, z ciekawości weszłam na jej profil i na profilu jest 11-letnia dziewczynka. I napisała tak niecenzuralne słowa, że do tej pory jakoś tak dziwnie się z tym czuję – mówi.

Justyna Żyła podkreśla, że kiedyś do krytyki podchodziła bardziej emocjonalnie. Teraz nabrała dystansu. Stara się cieszyć życiem oraz spełniać zawodowo i prywatnie, nie zważając na to, czy komuś się to podoba, czy też nie.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Dawid Kwiatkowski: Padłem ofiarą oszustów, którzy na mnie nieuczciwie zarabiali. Teraz jestem też swoim księgowym, liczę pieniądze i sprawdzam umowy

Artysta przyznaje, że w branży muzycznej są ludzie, którzy zamiast wspierać młodych wykonawców w budowaniu kariery, po prostu chcą tylko zarobić na swoich „podopiecznych”. Dawid Kwiatkowski przestrzega więc wszystkich, którzy stają na scenie „Must Be the Music” i innych talent show, by nie ufali każdemu, kto się do nich odezwie po programie i zaproponuję współpracę, bo bardzo możliwe, że będzie mu zależało tylko na tym, by wykorzystać ich „pięć minut” dla własnych korzyści. On sam również padł ofiarą takich oszustów i musiał walczyć z nimi w sądzie.

Prawo

Tak zwana sztuczna twórczość coraz popularniejsza. Wyzwaniem pozostają kwestie praw autorskich

Rosnąca popularność narzędzi AI spowodowała, że powstaje coraz więcej „dzieł sztuki”, będących wytworem działania algorytmów, które potrafią m.in. tworzyć muzykę dopasowaną do preferencji i nastroju, malować obrazy, a nawet pisać poezję czy scenariusze filmowe. To rodzi szereg wyzwań dotyczących praw autorskich. Są także wątpliwości dotyczące ochrony dzieł, z których AI się uczy. Narzucanie prawnych zakazów i obostrzeń może jednak nie przynieść efektów.

Podróże

Radosław Majdan: W Grecji zaginęła mi walizka. To jest kraj lekkoduchów, wszystko odkładają na jutro, a pracę traktują drugorzędnie

Były piłkarz przyznaje, że z perspektywy uczestników program „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory” to bardzo wymagające przedsięwzięcie. Dla niego ten format okazał się nie tylko testem fizycznym, ale także emocjonalnym, bo trzeba było stawić czoła zarówno rywalom, jak i własnym słabościom. Radosław Majdan zdradza też, że emocji nie brakowało już na lotnisku. Tuż po przylocie do Grecji okazało się bowiem, że jego walizka zaginęła. Na szczęście miał przy sobie kilka zapasowych ubrań.