Newsy

Dzięki osiągnięciom medycyny i technologii osoby niesłyszące tworzą muzykę. Uzdolnione muzycznie osoby z niedosłuchem wystąpiły na międzynarodowym festiwalu

2016-07-15  |  06:35
Mówi:prof. Henryk Skarżyński, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu
Irena Santor, jurorka festiwalu „Ślimakowe Rytmy”
Grzegorz Wilk, juror festiwalu „Ślimakowe Rytmy”
Daria Władzińska, uczestniczka festiwalu „Ślimakowe Rytmy”
  • MP4
  • Polscy lekarze w ostatnich latach poczynili znaczne postępy w leczeniu zaburzeń słuchu. Dziesiątki operacji wykonywanych codziennie przywracają słuch osobom niesłyszącym. Osiągnięcia medycyny i technologii pozwalają im nawet tworzyć i wykonywać muzykę. To właśnie miał pokazać festiwal „Ślimakowe Rytmy”, którego druga edycja przyciągnęła kilkudziesięciu uczestników z całego świata.

    Przez pryzmat muzyki pokazujemy jedno z największych osiągnięć nauki i medycyny. Pokazujemy, że coś, co kiedyś pozwoliło komuś ledwie słyszeć, mieć poczucie dźwięku, dziś pozwala słyszeć, mówić, posługiwać się kilkoma językami, a nawet rozwijać swoje artystyczne pasje, i to w wersji zarówno amatorskiej, jak i profesjonalnej – mówi agencji Newseria prof. Henryk Skarżyński, dyrektor Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu.

    Festiwal „Ślimakowe Rytmy” zainicjowany przez prof. Skarżyńskiego odbył się na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Już po raz drugi w jednym miejscu zgromadzono głuchych i niedosłyszących artystów z całego świata, którzy udowadniają, że po wszczepieniu implantu słuchowego nie tylko można się bez problemów porozumiewać, lecz także z powodzeniem śpiewać, grać i komponować muzykę. W tym roku wpłynęło około 150 zgłoszeń z całego świata.

    Festiwal zatacza coraz szersze kręgi, wzrasta grono naszych ambasadorów, którzy wracają do swoich krajów na różnych kontynentach, mówią o tym, co zastali w Warszawie, jak zostali uhonorowani. Czują się niezwykle dowartościowani, są autentycznymi ambasadorami tej idei – mówi prof. Henryk Skarżyński.

    Główną ideą festiwalu jest zmiana postrzegania osób niesłyszących jako osoby niepełnosprawne oraz promowanie uzdolnień muzycznych osób z niedosłuchem.

    Uczestnicy pokazują, że słyszą, że uczestniczą w świecie dźwięku, który był im nieznany albo mało znany. Tutaj nie chodzi o to, żeby otrzymywać noty, ale żeby pokazać, że dzięki implantom te osoby mają dostęp do innego świata – przyznaje Irena Santor, jurorka festiwalu „Ślimakowe rytmy”.

    Jurorzy zgodnie twierdzą, że osoby, które występowały już podczas przesłuchań, kompletnie nie odbiegały od poziomu zawodowego. Poziom przekazu, emocje artystów, czyli pasja i miłość do muzyki, dotarły do publiczności i dostarczyły wielu wzruszeń.

    Ci ludzie są bardzo zdeterminowani, żeby grać, to jest dla nich miłość, sens życia, ich wielka pasja. Byłem jurorem także podczas pierwszego festiwalu i zauważam zdecydowaną tendencję zwyżkową – mówi Grzegorz Wilk, wokalista i juror festiwalu. – Mamy nadzieję, że technologia, dość szybko idąca do przodu, pozwoli na to, że ludzie niesłyszący będą tworzyli muzykę i będą grali bez ranienia uszu słuchaczy.

    Do Polski przyjechało 32 uczestników z Ekwadoru, Chin, Kazachstanu, Ukrainy, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Włoch i Hiszpanii. Do finałowego koncertu zakwalifikowało się 10 artystów – z Chin, Rosji, Kanady, Włoch, Kazachstanu i Polski, którzy wystąpili na koncercie laureatów.

    – Beethoven udowodnił, że można nie słyszeć i komponować, jeżeli się wcześniej słyszało, ale wyartykułować z siebie dźwięk, śpiewać profesjonalnie, znakomicie i wyższe dźwięki, w wyższej skali, tak jak chociażby przedstawicielka Kazachstanu, to mi bardzo zaimponowało – przyznaje Irena Santor.

    Polskę podczas koncertu reprezentowała grająca na skrzypcach 14-letnia Daria Władzińska.

    Implant mam od kilku lat. Po operacji, jak wszystko się zagoiło, po prostu dostałam implant, włożyłam go tak jak się zakłada okulary przeciwsłoneczne w słoneczny dzień. Przez ten czas przywykłam do tego, że muszę wykonać pewne czynności, żeby ten aparat zadziałał. Są też pewne ograniczenia. Muszę uważać np. na WF czy podczas deszczu, żeby implant się nie zniszczył – mówi Daria. – Festiwal to bardzo ciekawe przeżycie. Jednocześnie można podszkolić sobie języki. Na scenie jest ogromny stres, kiedy czujesz, że kilkaset par oczu się na ciebie patrzy, ale wtedy można sobie wyobrazić, że jest tu tylko osoba mi bliska i wtedy stres mija.

    Wydarzenie honorowym patronatem objęła małżonka Prezydenta RP Agata Kornhauser-Duda.

    Czytaj także

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Muzyka

    Dorota Gardias: Moja piosenka nagrana z Bartasem Szymoniakiem odniosła ogromny sukces. Wiążę z nią pewne plany

    Prezenterka pogody podkreśla, że ma w życiu kilka pasji, które szczególnie pielęgnuje. Jedną z nich jest śpiewanie. Nuci nie tylko pod prysznicem, ale swoje umiejętności wokalne prezentuje również na eventach, imprezach okolicznościowych i w programach rozrywkowych. Dorota Gardias nie kryje satysfakcji z tego, że kilka miesięcy temu mogła zaśpiewać w duecie z Bartasem Szymoniakiem, a utwór „Wszystko i nic” bardzo przypadł do gustu odbiorcom. Teraz marzy o tym, by móc wykonać go „na żywo” podczas festiwalu.

    Media i PR

    Reklama suplementów diety przez influencerów podlega pewnym ograniczeniom. Kontrolują to GIS i UOKiK

    Rekomendacje influencerów mają znaczenie w wielu kategoriach zakupowych. Z raportu przygotowanego przez Wavemaker „Influencerzy pod lupą: etyka w social mediach” wynika, że 30 proc. internautów bierze je pod uwagę przy podejmowaniu decyzji zakupowych dotyczących leków i suplementów diety. Reklamy suplementów diety w Polsce podlegają pewnym ograniczeniom. Przykładowo nie można przypisywać im właściwości leczniczych, bo nie są to leki, ani też właściwości wspomagających, które nie są poparte badaniami. Te kwestie sprawdza GIS. UOKiK z kolei może skontrolować poprawne oznaczenie przekazu reklamowego w social mediach.

    Moda

    Qczaj: Kiedyś na każde wyjście musiałem kupić sobie coś nowego. Teraz już nie chcę kupować kolejnych garniturów, by potem wyrzucać je na śmietnik

    Zdaniem trenera, by zadbać o środowisko naturalne i zmniejszyć ilość odpadów, trzeba chociażby zrezygnować z impulsywnych zakupów w sklepach z odzieżą i w modzie postawić na bardziej zrównoważone rozwiązania. Qczaj zachęca więc do zmiany nawyków i refleksji nad własnymi potrzebami. Najpierw bowiem powinniśmy ocenić, czy dany zakup naprawdę jest konieczny, czy może w szafie mamy już podobną rzecz, którą z powodzeniem można ponownie wykorzystać. On sam, na przekór nieprzychylnym komentarzom i krytyce internautów, kilka razy założył już ten sam garnitur i znów za jakiś czas zamierza się w nim pokazać.