Newsy

Boom na wakeboarding. Aby ćwiczyć, nie trzeba jechać nad morze, wystarczy akwen z wyciągiem na obrzeżu miasta

2015-07-17  |  06:40

Z sezonu na sezon wakeboarding zdobywa w Polsce coraz większą popularność. Amatorów tej dyscypliny, która jest uważana za letnią wersję snowboardu, wciąż przybywa, a co za tym idzie – specjalne wakeparki powstają już nie tylko w nadmorskich kurortach, lecz także na obrzeżach dużych miast.  W samej Warszawie jest ich dziesięć.

Fenomenem wakeboardu jest jego łatwość i dostępność. W ciągu ostatnich kilku lat swobodnie można mówić o boomie na ten sport. Odkryli go nie tylko wakeboardziści, którzy z założenia kochali ten rodzaj adrenaliny, sportu i aktywności, lecz także snowboardziści, którzy szukali alternatywy na lato. To samo dotyczy skateboardzistów – jeśli ktokolwiek gdzieś tam kiedyś jeździł na desce pod blokiem, na murku, to ta dyscyplina sportu również jest jego – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Przemysław Kuc, właściciel Wawa Wake, mistrz Polski w wakeboardzie.

Wakeboarding pozwala na dużą kreatywność, bo jest niezwykle efektowną dyscypliną sportu z długą listą ewolucji i trików. Powstał z połączenia nart wodnych, snowboardu i surfingu.

– Wakeboard polega na pływaniu na desce bardzo podobnej do deski snowboardowej, z tym że tutaj ślizgamy się po wodzie. Przy snowboardzie wykorzystujemy naturalną grawitację i spadek terenu, a tutaj wykorzystujemy albo specjalny wyciąg elektryczny, albo pływamy za motorówką. Taka jest geneza powstania wakeboardu i również w tym momencie jeszcze ta odnoga się rozwija, chociaż jest zdecydowanie niszowa – tłumaczy Przemysław Kuc.

Wakeboarding nie jest dyscypliną tylko dla sportowców, którzy mogą poszczycić się niebywałymi umiejętnościami i doskonałą kondycją. Może go uprawiać w zasadzie każdy, kto czuje się na siłach i zdecyduje się na wzmożoną aktywność fizyczną.

Aby zacząć pływać, wystarczy utrzymać się rękami na zwykłym drążku i unieść nogi do góry. Jeśli ktoś potrafi się w ten sposób utrzymać kilka sekund swobodnie, to ten poziom kondycji fizycznej, który reprezentuje, wystarczy do tego, żeby ze swobodą pływać i bawić się na wakeboardzie – mówi Przemysław Kuc.

Na początek nie warto inwestować w drogi sprzęt. Można ćwiczyć na wypożyczonym lub odkupić używany. Za taki trzeba zapłacić ok. 1-1,5 tys. zł.

Zalecamy, żeby pierwsza deska była używana, ponieważ wiemy, że chcemy, ale jeszcze nie wiemy, jaki rodzaj sprzętu będzie dla nas odpowiedni, bo one różnią się między sobą. Po maksymalnie dwóch sezonach ten sprzęt odsprzedamy innemu początkującemu. A później to już zdecydowanie zalecam kupowanie nowego sprzętu, który będzie miał odpowiedni dla nas rozmiar, będzie dopasowany do naszego stylu pływania, naszych komponentów, budowy ciała i umiejętności – podkreśla Przemysław Kuc.

Wtedy trzeba się przygotować już na nieco większy wydatek – ok. 3 tys. zł za cały sprzęt, czyli deskę, wiązania, kask i kamizelkę.

Ogólna rada dla wszystkich chcących zacząć przygodę z wakeboardem jest tak, by nie uczyć się tego samemu.  Jeżeli nie ma instruktorów, to podpatrujcie tych, którzy pływają lepiej i pytajcie ich. Oni mają na pewno więcej doświadczenia i udzielą trafnych rad. Wasze przypuszczenia na wodzie mogą się skończyć niestety kontuzją, bo nie zapominajmy, że ten sport należy jednak do grupy sportów ekstremalnych – radzi Przemysław Kuc.

Przemysław Kuc podkreśla, że ze względu na coraz większą popularność w Polsce powstaje coraz więcej miejsc, w których można uprawiać wakeboarding.

Nie trzeba już jechać na Hel, nie trzeba jechać nawet 30 km od Warszawy nad Zegrze. Wokół samej aglomeracji warszawskiej takich miejsc jest już ponad dziesięć. Boom na tę dyscyplinę sportu i ogromne zainteresowanie nią powodują, że ludzie budują i próbują zagospodarować właściwie każdą kałużę, która jest w okolicy miasta – dodaje Przemysław Kuc.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Teatr

Eliza Rycembel: Sztukę „Czułe słówka” zrobiliśmy na podstawie znanego filmu. Udało się uwspółcześnić tę historię i przenieść ją na nasze realia

Już po pierwszych przedstawieniach Eliza Rycembel i Krzysztof Dracz widzą, że bardziej współczesna teatralna wersja obsypanego Oscarami kinowego hitu sprzed 40 lat również przypadła do gustu widzom. „Czułe słówka” w reżyserii Pawła Paszta to historia wzruszająca, ale nie ckliwa, z odpowiednią dozą akcentów dramatycznych i komediowych. Spektakl opowiada o trudnej relacji nadopiekuńczej matki i córki, która czując się przytłoczona jej miłością i oczekiwaniami, decyduje się na szybkie małżeństwo i opuszczenie domu.

Inwestycje

Polskie wybrzeże przyciąga coraz więcej turystów z zagranicy. Apartamenty nad morzem wracają do łask inwestorów

Polskie wybrzeże z każdym rokiem cieszy się rosnącym zainteresowaniem krajowych, ale i zagranicznych turystów – głównie z Niemiec, Czech, Szwecji i Norwegii. Tym, co przyciąga ich nad Bałtyk, są m.in. ceny, które wciąż pozostają konkurencyjne w stosunku do cen innych, popularnych destynacji wakacyjnych, jak i dobra baza noclegowa. Nadmorskie hotele i apartamenty w sezonie notują nawet ponad 90-proc. obłożenie, a zainteresowanie inwestowaniem w takie obiekty nie słabnie. Apartamenty typowo pod wynajem – wykończone pod klucz, w dobrej lokalizacji, z operatorem i gwarancją comiesięcznego zysku – są popularne wśród osób, którym zależy na zabezpieczeniu i pomnożeniu swoich oszczędności, które jednocześnie oczekują, by formalności związane obsługą lokalu były dla nich jak najmniej angażujące.

Media

Katarzyna Dowbor: Niektórym bohaterom programu „Nasz nowy dom” pomagam do dziś. A moje nazwisko otwiera drzwi, których inaczej nie można otworzyć

Prezenterka przyznaje, że historia wielu bohaterów programu „Nasz nowy dom” poruszyła ją do tego stopnia, że postanowiła im pomagać także na własną rękę, już poza kamerami. I mimo że teraz nie jest już związana z tym formatem Polsatu, to nadal ma kontakt z niektórymi uczestnikami i wspiera ich, jak tylko może. Katarzyna Dowbor podkreśla, że dużą satysfakcje daje jej to, że ktoś chętnie korzysta z jej rad i życiowego doświadczenia. Ma też żal do władz Polsatu, że nadal nie poznała powodów ich decyzji dotyczącej zmiany gospodyni programu, który tworzyła od podszewki.