Newsy

Robert Korzeniowski: Trzeba być kibicem zarówno na dobre, jak i na złe czasy. Podczas zimowej olimpiady szczególnie będę się przyglądał skoczkom

2022-01-31  |  06:12

Były chodziarz bardzo docenia osiągnięcia polskich sportowców i nie ukrywa, że każdy kolejny sukces powoduje apetyt na więcej. Robert Korzeniowski przyznaje, że jest stałym widzem wszelkich imprez sportowych. Teraz szykuje się na emocje, jakie przyniosą XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie, które odbędą się w Pekinie w dniach 4–20 lutego. Bacznie będzie się przyglądał m.in. skoczkom, którzy w tym sezonie doświadczyli wielu porażek i mocno rozczarowali kibiców. 

W sporcie rywalizacja jest nieodłącznym elementem rozgrywki, budzi emocje, tworzy niepowtarzalny klimat zarówno dla zawodników, jak i dla  widzów, którzy z wypiekami na twarzy oglądają zmagania na boisku, na korcie tenisowym czy też na skoczni. Robert Korzeniowski zaznacza, że z dużą przyjemnością obserwuje polskich sportowców, którzy odnoszą sukcesy, a ich nazwiska figurują na szczycie najlepszych zawodników z całego świata.

– Mamy gwiazdy światowej klasy, że wspomnę tutaj Roberta Lewandowskiego, Igę Świątek, to są gwiazdy globalne absolutnie. Mamy globalnych lekkoatletów, którzy zdobyli dziewięć medali na igrzyskach olimpijskich w Tokio, mamy świetnych żeglarzy, mamy bardzo dobrych przedstawicieli sportów motorowych, oczywiście Bartek Zmarzlik – żużlowiec, który zdobywa jeszcze dodatkowo uznanie kibiców. Mamy też przykład tego, w jaki sposób w Rajdzie Dakar polscy sportowcy motorowi się rozwijają od wielu lat, jaką ogromną rolę odgrywają tam technologie, innowacyjność – mówi agencji Newseria Lifestyle Robert Korzeniowski, chodziarz, czterokrotny mistrz olimpijski.

Docenia on osiągnięcia polskich sportowców, zauważa to, co już zostało zrobione, ale jego zdaniem w obszarze sportu jest jeszcze duże pole do manewru. W tej kwestii powinniśmy się więc wzorować na najlepszych.

– Uważam, że mamy się z czego cieszyć, już dzisiaj możemy być z czegoś dumni, ale tak samo patrząc na kraje wysoko rozwinięte, możemy pozazdrościć im lepszej współpracy ośrodków naukowych, uniwersytetów, uczelni typowo sportowych, politechnik i interdyscyplinarności rynków sportowych. Ja stawiam taką tezę, że nam jest potrzebne kolejne wielkie wyzwanie sportowe, żebyśmy się zebrali na tym rynku i te doświadczenia, które mamy w zakresie poszczególnych dyscyplin, sportów albo na pewnych pułapach, byli w stanie dla czegoś wielkiego wykorzystać – mówi Robert Korzeniowski.

Jego zdaniem warto na tej płaszczyźnie skierować wzrok chociażby na Wielką Brytanię.

– Mam tutaj na myśli team Wielkiej Brytanii, który był budowany na igrzyska w Londynie. Warto zauważyć, jak wiele procesów tam zainicjowanych działa do dzisiaj i jak mocny jest brytyjski sport po igrzyskach w Londynie. Myśmy mieli swoje Euro, ono na pewno się nam bardzo przydało, jeżeli chodzi o rozwój organizacji sportowych, infrastruktury. Na pewno też powstała inna kultura szkół sportowych, kultura kibicowania, ale takich Euro 2012 jeszcze powinno się w Polsce wydarzyć kilka – mówi mistrz olimpijski.

Sportowiec zamierza bacznie śledzić XXIV Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie. W polskiej reprezentacji jest 57 zawodników. Biało-Czerwoni wystartują w biathlonie, łyżwiarstwie figurowym, łyżwiarstwie szybkim – tor długi, short track, biegach narciarskich, skokach narciarskich, kombinacji norweskiej, narciarstwie alpejskim, snowboardzie i saneczkarstwie. Korzeniowski zapewnia, że oczywiście będzie kibicował całej polskiej reprezentacji, ale niektóre zmagania szczególnie go interesują. Martwi go przede wszystkim kondycja skoczków narciarskich, bo w tym sezonie zamiast dominować, są jedynie tłem dla swoich rywali.

– Naturalnie bliższe mi są sporty letnie, ale myślę, że szczególnie w tym roku będziemy się przyglądać skoczkom, którzy walczą i nie są ani faworytami, ani nie są w dobrej dyspozycji. Uważam, że trzeba być kibicem na dobre i złe czasy i to jest taka emocjonalna strona kibicowania. Bardzo mnie też interesuje to, w jaki sposób poradzą sobie nasze speedskaterki, jak popędzą panczeniści i panczenistki, to są bardzo ciekawe dyscypliny, konkurencje w ramach łyżwiarstwa. I mamy Marynę Gąsienicę, która jest naszą nadzieją alpejską, oby jak najbliżej medalu. Nie mamy wielu aktywów tutaj, więc chciałbym, żeby znowu Polska drużyna hokejowa się kiedyś znalazła na igrzyskach olimpijskich – mówi utytułowany chodziarz.

Z własnego doświadczenia Robert Korzeniowski wie, ile wysiłku trzeba włożyć w to, żeby być dobrym w danej dyscyplinie sportu, ile to kosztuje pracy i wysiłku. I nawet jeśli na igrzyskach coś pójdzie nie tak, to wielkim sukcesem jest już sam udział w zawodach.

– Tych sportowców, których dzisiaj mamy, powinniśmy objąć szczególnym kibicowskim nadzorem i kibicować absolutnie każdemu. Jeżeli tylko ten jeden szczebel dalej przechodzi, być dalej z nim, a jeżeli nawet tego nie zrobi, to pamiętać, że już samo zakwalifikowanie się na igrzyska jest ogromnym sukcesem każdego sportowca – podkreśla.

Jak przyznaje, z uwagą śledzi też zmagania Igi Świątek na różnych kortach tenisowych. Bardzo żałuje, że Polka nie zagrała w finale Australian Open.

– To jest bardzo młoda zawodniczka i myślę, że półfinał wielkoszlemowy bardzo wiele obiecuje. Zmiana trenera i zaledwie kilka tygodni pracy z Tomaszem Wiktorowskim, który doprowadził Agnieszkę Radwańską do ogromnych sukcesów, są bardzo obiecujące. Nie mam oczywiście żadnych zastrzeżeń do jej poprzedniego trenera, ale to jest bardzo dobry booster dalej. Będę z wypiekami na twarzy czekał na kolejne turnieje Igi i oczywiście będę czekał na jej wielki powrót na korty Rolanda Garrosa – mówi Robert Korzeniowski.

Były chodziarz brał udział w debacie na temat wyzwań, jakie stoją przed polskim sportem, podczas jednego ze styczniowych Thursday Gathering. To cykliczny event, który stanowi platformę wymiany wiedzy i doświadczeń wśród szerokiej społeczności innowatorów: przedsiębiorców, naukowców, start-upowców czy inwestorów. Wydarzenie, którego organizatorem jest Fundacja Venture Cafe Warsaw, odbywa się w każdy czwartek w warszawskim biurowcu Varso.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Katarzyna Pakosińska: Siostrzeństwo kobiet jest jeszcze w powijakach. Natomiast w „Pytaniu na śniadanie” mam wspaniałe koleżanki, a Kinga Dobrzyńska jest dla nas jak mama

Prezenterka TVP ubolewa nad tym, że kobiety nadal dość często postrzegają siebie nawzajem jako rywalki i zamiast się wspierać, to jedna drugiej wbija szpilkę. Katarzyna Pakosińska zauważa, że damska solidarność wciąż jest rzadkością, a dużo częściej ze względu na niską samoocenę i różne uprzedzenia kobiety rzucają sobie kłody pod nogi. Jednocześnie podkreśla, że miała ogromne szczęście, trafiając do ekipy „Pytania na śniadanie”. W tej redakcji może bowiem rozwijać skrzydła kariery i liczyć na wsparcie ze strony innych kobiet.

Handel

Konsumenci w coraz lepszych nastrojach. Mogą być dźwignią polskiej gospodarki

Dane z gospodarki wskazują, że inflacyjny szok jest za nami, a Polacy ruszyli na zakupy. – Konsument przestał aż tak bardzo patrzeć na każdą wydawaną złotówkę – mówi Agnieszka Górnicka, prezeska zarządu Inquiry. Wciąż jednak ostrożnie podchodzimy do przyszłości i planowania większych zakupów. Podejście konsumentów do cen, ale też kanału zakupowego to jeden z elementów, do którego branża handlowa musi się przystosowywać. Zmiany w sektorze wymuszają też kwestie regulacyjne. Wśród istotnych wyzwań na najbliższe miesiące będzie system kaucyjny i ewentualny powrót do handlowych niedziel.

Media

Aleksandra Popławska: Tantiemy z internetu to są zarobki za naszą pracę i nam się należą. W Europie wszyscy powinniśmy działać na podobnych prawach

W piątek zakończyła się batalia środowiska filmowego o tantiemy z platform streamingowych. Dzięki nowym przepisom twórcy i wykonawcy utworów audiowizualnych oraz wykonawcy utworów słownych i słowno-muzycznych będą uzyskiwać stosowne wynagrodzenie za udostępnianie ich dzieł w sieci. Za nowelą głosowało 417 posłów, 18 było przeciw, a jedna osoba wstrzymała się od głosu. Aktorzy mogą więc wreszcie odetchnąć z ulgą. Aleksandra Popławska i Krzysztof Dracz są jednak rozgoryczeni tym, że tak długo musieli czekać na takie rozwiązanie. Stosowne rozporządzenie powinno wejść w życie już trzy lata temu.