Newsy

Zbigniew Wodecki: komercja w muzyce poszła tak daleko, że zrujnowała wielu zdolnych artystów

2015-04-27  |  06:45

Zdaniem Zbigniewa Wodeckiego panująca na polskim rynku muzycznym komercja doprowadziła do tego, że wychowankowie uczelni artystycznych nie są w stanie się na nim odnaleźć. Nie pomagają im także programy typu talent show, bowiem chodzi w nich wyłącznie o chwilową rozrywkę, a nie wypromowanie prawdziwych talentów.

Zbigniew Wodecki jest zaniepokojony poziomem polskiej sceny muzycznej. Jego zdaniem dążenie do komercji wyklucza z rynku wielu artystów, przede wszystkim absolwentów uczelni muzycznych. Ludzie ci poświęcili wiele lat na trudną i wyczerpującą naukę klasyków muzyki, jak Beethoven, Mozart czy Brahms, pokonali wiele trudności, a po ukończeniu studiów nie mogą znaleźć dobrej pracy. Nie ma bowiem na rynku zapotrzebowania na ich talent.

– Jesteś świetnym artystą i masz przerąbane, bo będziesz musiał całe życie ćwiczyć, utrzymywać poziom, żeby zagrać 16 Kaprys Paganiniego, 9 Kaprys, żeby grać koncert Brahmsa, Beethovena czy Mozarta. Trudno, jesteś zdolny, cierp. I tak to jest. I teraz ci ludzie kończą szkoły i są artystami, poświęcili całe życie muzyce i mają bardzo mało roboty, o ile w ogóle ją mają, przecież oni nawet na weselu nie mogą zagrać, bo nie znają disco polo – mówi Zbigniew Wodecki agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Zdaniem Zbigniewa Wodeckiego komercja w polskiej muzyce zrujnowała już wielu zdolnych muzyków. W rozwoju rynku muzycznego nie pomagają też programy typu talent show, nie uczą one bowiem publiczności prawidłowego odbioru muzyki. Wodecki twierdzi, że celem tych programów nie jest, wbrew zapowiedziom ich twórców, wypromowanie młodych talentów ani muzyki samej w sobie. Celem jest sprzedanie jak największej liczby reklam. Repertuar w takim programie powinien być więc w miarę łatwy i przyjemny w odbiorze.

– Chodzi o to, żeby program miał oglądalność, a nie o to, żeby kogoś wylansować. Bo kończy się projekt czy format i jest po gościu. „Przepraszam, ale ja chciałem wystąpić, bo wygrałem.” „Ale pan wygrał, to dziękujemy bardzo”. „Ale chciałem”. „Nie, ale szukamy następnego, do widzenia”. Już nie ma, tak to jest. A prawdziwi artyści, czyli muzycy, którzy akompaniują tym ludziom, którzy chcą zrobić karierę, grają za marne pieniądze – mówi Zbigniew Wodecki.

Muzyk w 2015 roku wziął udział w projekcie wytwórni Alkopoligamia. Razem z innymi gwiazdami polskiej sceny muzycznej, m.in. Ewą Bem, Krystyną Prońko i Andrzejem Dąbrowskim, nagrał płytę „Albo inaczej”, na której znalazły się piosenki oparte na kultowych tekstach rapowych w nowej, jazzowej aranżacji. Podczas nagrywania kawałka „Jest jedna rzecz” i koncercie w Teatrze Dramatycznym Wodeckiemu akompaniowali muzycy z grupy Konglomerat. Jest to pierwszy w Polsce profesjonalny i niekomercyjny big-band o profilu jazzu europejskiego.

Grają jak jeden mąż. Gdyby nasz rząd czy Sejm tak pracowali, jak gra tych dwudziestu muzyków w tym big-bandzie, to byśmy byli najbogatszym i najszczęśliwszym państwem na świecie, gdyby tak ci ludzie grali razem, jak ten zespół młodych ludzi, o których nikt nie wie, bo niestety są za dobrzy i uciekli od tej średniej pojmowania muzyki, która niestety spada – mówi Zbigniew Wodecki.

Zdaniem muzyka istnieje coraz większa różnica między poziomem odbioru muzyki poważnej w Polsce i za granicą. Nadzieją jest nowo powstała filharmonia w Katowicach, czyli siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Joanny Wnuk-Nazarowej. Posiada ona salę koncertową na 1800 osób. Bilety na koncerty trzeba czasami kupować z dużym wyprzedzeniem.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Klaudia Carlos: Propozycja Kingi Dobrzyńskiej dotycząca „Pytania na śniadanie” sprawiła mi wielką radość i przyjemność. To dla mnie duży awans zawodowy

Gospodyni „Pytania na Śniadania” nie ukrywa, że angaż do tego formatu to dla niej duży zaszczyt i szansa na zawodowy rozwój. Jest więc ogromnie wdzięczna szefowej Kindze Dobrzyńskiej, że to właśnie ją wzięła pod uwagę i powierzyła to zadanie. Klaudia Carlos ma wieloletnie doświadczenie zawodowe i nie bierze sobie do serca krytyki widzów, którzy byli przyzwyczajeni do poprzedniej ekipy porannego programu. Nie chce także komentować zarzutów, które pojawiają się w sieci pod adresem nowych prowadzących

Handel

Handel odczuwa kryzys demograficzny. Pracownicy zagraniczni i automatyzacja sposobem na niedobór kadr

30 proc. firm handlowych uważa niedostępność pracowników za ważną lub bardzo ważną barierę w rozwoju – wynika z Miesięcznego Indeksu Koniunktury PIE z lipca br. Ponad dwukrotnie więcej uznało, że są nią wysokie koszty pracownicze. Brak kadr, który odczuwalny jest w wielu różnych branżach, często nawet mocniej niż w handlu, oznacza konieczność sięgania po pracowników z zagranicy oraz inwestowania w automatyzację.

Teatr

Aleksandra Popławska: Nadopiekuńczość i trzymanie dziecka pod parasolem ochronnym to przemoc psychiczna. Taka toksyczna relacja jak w spektaklu „Czułe słówka” to dobry temat dla psychologa

Najnowsza sztuka warszawskiego Och-Teatru przedstawia losy matki – przedwcześnie owdowiałej, ekscentrycznej Aurory i jej córki Emmy, która jak najszybciej chce wyjść za mąż, by uwolnić się od wpływu rodzicielki. Aleksandra Popławska, wcielająca się w rolę tej pierwszej, zaznacza, że kobiety łączy bliska, ale trudna, wręcz toksyczna więź. Jej zdaniem podobne relacje można zaobserwować również w polskich domach. Dlatego też, ta opowieść z przesłaniem powinna skłonić odbiorców do przemyśleń, bo być może jakieś sytuacje w ich rodzinach wymagają szybkiego uzdrowienia. Spektakl „Czułe słówka” powstał na podstawie jednego z najgłośniejszych amerykańskich filmów sezonu 1983/1984, jednak teatralna wersja została nieco zmodyfikowana.