Newsy

Monika Mazur: Chciałabym wiosną wrócić do pracy. Boję się o mojego maluszka, rodziców i dziadków

2020-11-23  |  06:23

Aktorka przyznaje, że początek pandemii i związany z nią lockdown był dla niej bardzo wymagającym czasem. Czekała wówczas na narodziny dziecka. Tłumaczy, że pocieszeniem w trudnej sytuacji była częsta obecność męża w domu. Monika Mazur starała się skupić na pozytywnych aspektach i odganiała od siebie negatywne emocje. Chociaż obecnie liczba zarażonych z dnia na dzień rośnie, ma nadzieję, że w przyszłości sytuacja się ustabilizuje i będzie mogła wrócić do pracy.

Pierwsze miesiące pandemii były dla aktorki czasem oczekiwania na dziecko. Zależało jej głównie na spokoju i wyciszeniu, które ze względu na sytuację epidemiologiczną w kraju nie były proste do osiągnięcia.

Pandemia bardzo mocno mnie dotknęła. Przypadła na okres mojej ciąży, więc na początku drżałam ze strachu. Jednak dzięki temu mogłam czuć się bezpiecznie w domu. Mój mąż też był z nami i szukaliśmy plusów tego stanu. Staraliśmy się przygotować jak najlepiej na nadejście naszego małego człowieka na świat. Spędzaliśmy dużo czasu razem. Dzidziuś słuchał głosu taty. Zależało nam, żeby spożytkować ten czas jak najlepiej i nie popadać w smutek – mówi w rozmowie z agencją Newseria Lifestyle Monika Mazur.

Aktorka przyznaje, że chwilowa poprawa sytuacji doprowadziła do utraty czujności. Druga fala pandemii, która właśnie nadeszła, pogorszyła sytuację finansową dużej części społeczeństwa.

– Cały czas liczba zachorowań rośnie, wakacje były dla nas oddechem, wydawało się, że jest lepiej. Pandemia znowu zaatakowała jesienią, ale wszyscy się tego spodziewaliśmy. Wiosnę poświęciłam na nadrabianie domowych zaległości. Niedawno wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, więc wykańczaliśmy to, na co wcześniej nie było czasu – tłumaczy.

Na początku roku Monika Mazur ograniczyła aktywność zawodową ze względu na ciążę. Gdy nadeszła pandemia, nie odczuła zamknięcia planów zdjęciowych oraz zawieszenia teatrów aż tak dotkliwie. Zaznacza jednak, że w przyszłym roku chciałaby powrócić do pracy. W konsekwencji ma nadzieję, że sytuacja w kraju się poprawi.

– Plany filmowe niby ruszyły, ale co chwilę są zamykane, ponieważ kolejne osoby są zakażone. Chciałabym wiosną wrócić do pracy, ale też przez to, że mam małego dzidziusia w domu, strach jest większy. Boję się też o rodziców i dziadków. Apeluję o to, żebyśmy uważali na siebie, nosili maseczki i wychodzili tylko wtedy, kiedy to jest konieczne. Mam wrażenie, że tylko w ten sposób możemy sobie poradzić z wirusem – zaznacza.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Wiktor Dyduła: Znam osoby w branży muzycznej wypalone z powodu nadmiaru pracy. To, co kiedyś sprawiało im przyjemność, teraz jest zawodowym obowiązkiem

Artysta promuje obecnie swój najnowszy singiel zatytułowany „Szybkie tempo” i właśnie z taką prędkością od trzech lat podbija polski rynek muzyczny. Piosenkarz zdaje sobie jednak sprawę z tego, jakie wyzwania narzuca życie w ciągłym biegu, dlatego on sam, mimo że prężnie rozwija swoją karierę i czerpie ogromną radość ze śpiewania, od czasu do czasu zatrzymuje się i patrzy na to, co robi z innej perspektywy, by złapać tak potrzebny dystans. Wiktor Dyduła przyznaje bowiem, że w branży muzycznej nie brakuje osób, które skarżą się na zbyt duże obciążenie psychiczne i wypalenie zawodowe.