Newsy

Polacy kupują wino już nie tylko na specjalne okazje. Największą popularnością cieszą się trunki z Nowego Świata i polski cydr

2014-10-24  |  06:00

Gdy spada temperatura za oknem, Polacy sięgają po gatunki czerwone, odchodząc od win białych i różowych, preferowanych w ciepłe dni. Furorę robią wina z Chile, Kalifornii i Argentyny. Winiarze podkreślają, że w tym sezonie wraca moda na wina francuskie w nowej odsłonie i na miody pitne.

Polacy coraz częściej wyjeżdżają do odległych krajów  Ameryki Północnej, Ameryki Południowej, Afryki, Australii. Podpatrują tamten klimat winiarski i przenoszą na nasz grunt. Dlatego widzimy bardzo mocny wzrost sprzedaży win z państw Nowego Świata, jak Chile, Argentyna, Kalifornia, z Australii i Afryki – mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle Jakub Jurczyk, kierownik w firmie importującej wina TiM.

Naprzeciw oczekiwaniom klientów wychodzą również producenci win z Francji. Nowe trunki są pełniejsze i bardziej owocowe. Niemniej choć przypominają popularne wina z Nowego Świata, to wciąż zachowują swój unikalny francuski charakter.

Do łask wraca winiarstwo francuskie. Mamy przyjemność próbowania kilku nowych ciekawostek. Teraz Francuzi łączą style – klasykę z nowoczesnością. To odbija się w winie, zarówno w jego zawartości, jak i etykiecie oraz opakowaniu –  tłumaczy Jakub Jurczyk. – Jest duży boom na cydr. Polacy pokochali ten trunek, jest modny, dlatego pojawia się zarówno na imprezach masowych, jak i prywatnych.

Zdaniem winiarzy zmienia się również postrzeganie wina przez Polaków. Przestaje ono być trunkiem drogim, wyszukanym i przeznaczonym tylko na specjalne okazje. Wręcz przeciwnie – wchodzi do życia codziennego. Lampkę wina pije się do obiadu, podczas wieczornej lektury książki czy na kameralnym przyjęciu. Okazuje się także, że dobre wino wcale nie musi być drogie.

Preferencje winne Polaków zmieniają się wraz z porami roku.

Kiedy zaczynają się ciepłe dni, przodują wina białe, wina różowe wyskoczyły bardzo mocno do przodu. Polacy je pokochali. Z kolei w okresie zimowym wracają do czerwonych win i miodów pitnych, które mogą być podawane na ciepło z cynamonem, goździkami czy wyciśnięta pomarańczą. W wakacje może być podawany jako drink z kostką lodu i wciśnięta cytryną – mówi Jakub Jurczyk.

 

 

 

 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

Media

Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.