Newsy

Wzrok dziecka należy badać już w pierwszym roku życia

2015-02-25  |  06:20
Mówi:Piotr Toczołowski
Funkcja:optometrysta
Firma:Centrum Okulistyczne Nowy Wzrok
  • MP4
  • Nieskupianie wzroku na twarzach bliskich, zbyt częste mrużenie oczu, niechęć do rysowania lub czytania to najczęstsze objawy zaburzeń widzenia u dzieci. Wczesna rehabilitacja może zahamować dalszy rozwój wad wzroku, dlatego tak ważne jest, by już w pierwszym roku życia kontrolować wzrok dziecka zarówno samodzielnie, jak i u lekarza specjalisty. W przypadku wcześniaków lub dzieci obciążonych genetycznie pierwsza wizyta u okulisty powinna mieć miejsce nawet przed ukończeniem 6. miesiąca życia.

    Za najważniejszy okres rozwoju umiejętności widzenia uważa się pierwsze dwa lata życia dziecka. Wzrok można w miarę łatwo poddawać rehabilitacji, a wczesne wykrycie wad lub nieprawidłowości daje większe szanse na ich skorygowanie. Dlatego niezmiernie ważne jest, aby jak najwcześniej kontrolować wzrok dziecka u specjalisty. Zmysł ten można badać już w pierwszych tygodniach życia, nawet kilka dni po urodzeniu. Właśnie w szpitalu położniczym dziecko powinno przejść pierwszą kontrolę, która ma wykazać, czy gałki oczne mają odpowiedni rozmiar, czy poruszają się prawidłowo i czy źrenice reagują na światło. Następne obowiązkowe badanie wykonywane jest dopiero podczas bilansu dwulatka, jednak lekarze okuliści zalecają wizytę u specjalisty znacznie wcześniej.

    – Jeżeli wiemy, że w rodzinie występują wady wzroku, jeżeli ktoś ma niedowidzenie, wiadomo, że rodzice lub dziadkowie mieli w dzieciństwie zeza, wtedy na badanie wzroku należy się udać dosyć wcześnie, najlepiej w 6. miesiącu życia dziecka. Jeżeli w rodzinie mamy schorzenia i wady wzroku, to wtedy w 6. miesiącu najlepiej przeprowadzić badanie kontrolne – mówi Piotr Toczołowski, optometrysta, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.

    Wczesne badanie wzroku zalecane jest także w przypadku dzieci z ciąż zagrożonych lub przedwcześnie urodzone. Rodzice sami powinni też obserwować swoje pociechy.

    – Minusowiec nie widzi daleko i wtedy mruży oczy, zbliża się do telewizora, źle widzi na odległość. Natomiast plusowiec, czyli ten, który widzi daleko, ale to kosztuje go dosyć dużo wysiłku, ponieważ on musi spiąć akomodację, żeby daleko widzieć, już nie ma zapasu, żeby coś przeczytać. W związku z tym nie lubi oglądać książek, nie lubi malować obrazków, nie lubi pracy w bliży. Tutaj też z tym się nie wygra, nie można kogoś zmusić do nauki, jeżeli on ma nieskorygowaną wadę wzroku, szczególnie tą plusową – mówi Piotr Toczołowski.

    W razie zauważenia którejś z tych nieprawidłowości należy niezwłocznie udać się na wizytę do lekarza specjalisty. Zdarza się, że dziecko widzi jednym okiem lepiej niż drugim. Taką wadę trzeba jak najszybciej skorygować, żeby nie dopuścić do dalszej degeneracji słabszego oka. Po ukończeniu 8. roku życia będzie już za późno, bowiem w tym wieku kończy się proces wykształcania się dróg wzrokowych w mózgu. Lekarz może w takim przypadku zalecić zaklejenie jednego oka. 

    – Jeżeli to widzenie się nie wykształci odpowiednio do pewnego momentu życia, to nie da się tego później naprawić, a w życiu różnie bywa, lepiej mieć dwoje sprawnych oczu. Nie można doprowadzić do tego, że człowiek później widzi tylko jednym okiem. W razie jakiejś choroby, wypadku, urazu może stać się dużym obciążeniem dla rodziny, poza tym jego życie będzie wtedy dużo gorsze, zresztą nie ma o czym mówić. Wzrok to jest 80 proc. bodźców, które odbieramy ze świata – mówi Piotr Toczołowski.

    W razie stwierdzenia jakichkolwiek nieprawidłowości lekarz planuje terapię i wyznacza kolejne wizyty. Nawet jeśli dziecko nie ma żadnych zaburzeń, rodzice powinni regularnie kontrolować jego wzrok i przynajmniej raz w roku udać się do specjalisty.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Farmacja

    Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi

    Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.