Newsy

Robert Moskwa: Na planie „M jak Miłość” nie ma szans na nudę. Zawsze jest energetycznie i za każdym razem zupełnie inaczej

2018-07-09  |  06:02

Aktor absolutnie nie ma za złe scenarzystom, że w ostatnim sezonie wątek Artura Rogowskiego, który ponownie walczy o względy swojej byłej żony Marysi, został nieco zmarginalizowany. Jego zdaniem widzowie muszą czasem trochę odpocząć od danego bohatera. Mniej dni zdjęciowych to również spory komfort dla aktora, który w tym czasie może się poświęcić innym projektom.

Producenci „M jak Miłość” uchylają rąbka tajemnicy i już wiadomo, że w kolejnym sezonie serialu Małgorzata Pieczyńska i Robert Moskwa będą mieli dużo więcej pracy. Ich wątek zostanie znacznie rozbudowany. By po wyjeździe Marka i Ewy, wypełnić pustkę w domu w Grabinie, na wieś powróci najstarsza córka nestorki rodu Mostowiaków – Marysia – wraz ze swoim byłym mężem – Arturem. Obydwoje będą się starać odbudować swoje wcześniejsze relacje i z czasem staną się jednymi z najważniejszych postaci w serialu. Robert Moskwa nie ukrywa, że cieszy go taki rozwój wydarzeń.

– Generalnie przez całe życie wychodziłem z założenia, że jak mi się coś nudziło, to przestawałem to robić. Tutaj nie – za każdym razem jest zupełnie inaczej, zawsze jest energetycznie, zawsze jest wesoło. Poza tym, gdybym tutaj przychodził codziennie przez 365 dni w roku przez te kilkanaście lat, to wiadomo, ale gram 4–5, w porywach do 6 razy w miesiącu, a są też długie miesiące, kiedy się nie gra, więc jest to tak dawkowane, że nie ma szansy, żeby się znudziło – mówi agencji Newseria Robert Moskwa, aktor.

Robert Moskwa gra w serialu „M jak Miłość” od 2004 roku. Aktor podkreśla, że lubi swojego bohatera, choć w wielu sprawach postąpiłby zupełnie inaczej niż Artur Rogowski. W ten sposób udałoby mu się uniknąć wielu kłopotów.

– W serialu „M jak miłość” tak naprawdę nie ma takich do głębi negatywnych, czarnych postaci i złych charakterów. Ludzie są dobrzy, a jeżeli cokolwiek się dzieje, ma miejsce jakaś dramaturgia, to dlatego, że nawet tym dobrym ludziom przytrafiają się rzeczy złe, z którymi się muszą borykać. Takie jest życie. Natomiast gdzieś w głębi każdego z nich tkwi pozytywna intencja i to jest w ogóle dobra recepta na życie, każdemu ją polecam – mówi Robert Moskwa.

Aktor przyznaje, że dość często ktoś zaczepia go na ulicy i zwraca się do niego imieniem serialowego bohatera. Pomyłki zdarzają się również podczas nagrań.

– Gosia Pieńkowska bardzo często zwraca się do mnie prywatnie Artur, a w trakcie ujęcia Robert, więc co dopiero oczekiwać od ludzi. Rzeczywiście bardzo często „Panie Arturze, proszę o autograf” albo „Panie Jacku” – to też jest ciekawe, przez długi czas się dziwiłem dlaczego? Ale otóż był kiedyś korespondent PAP Jacek Moskwa. Hasło „Moskwa” tak się ludziom skleiło z Jackiem, że do mnie bardzo często mówią Jacek – mówi Robert Moskwa.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Nie żyje Jadwiga Jankowska-Cieślak

Jadwiga Jankowska-Cieślak: Zwykle Złota Palma otwiera ścieżkę do kariery, a mi zamknęła. W Polsce trwał wtedy stan wojenny i musiałam szybko wracać do kraju

Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jadwigi Jankowskiej-Cieślak jednej z najbardziej wybitnych polskich aktorek. Z tej okazji pragniemy podzielić się z Państwem jednym z ostatnich wywiadów, jakich udzieliła naszej redakcji.

Moda

Infrastruktura

Mazowsze turystycznie radzi sobie lepiej niż przed pandemią. Odwiedzających przyciąga już nie tylko Warszawa

Województwo mazowieckie jest liderem pod względem liczby turystów. W ubiegłym roku odwiedziło je prawie 7 mln gości. I choć lokomotywą ruchu turystycznego pozostaje Warszawa, to coraz więcej osób wybiera zwiedzanie regionu w wolniejszym tempie niż w stolicy i bliżej natury. Mazowsze od lat postrzegane było jako idealny kierunek na mikrowyprawę, ale teraz przybywa osób, które chcą się tu zatrzymać na dłużej niż 1–2 dni.

Muzyka

Wiktor Dyduła: Produkcja płyt i nagrywanie teledysków są niezwykle kosztowne. Jeśli nie ma pomocy wytwórni fonograficznej, można założyć zbiórkę na ten cel

Wokalista przyznaje, że często na barkach artystów jest nie tylko przygotowanie materiału na płytę, ale także zebranie pieniędzy na jej nagranie, produkcję i wszelkie działania promocyjne. To wszystko sporo kosztuje. On sam może w tej kwestii liczyć na wsparcie wytwórni fonograficznej, więc jest mu łatwiej, natomiast ci, którzy są zdani sami na siebie, mają twardy orzech do zgryzienia. Dlatego też Wiktor Duduła pochwala chociażby zakładanie publicznych zbiórek na taki cel.