Newsy

Andrzej Pągowski: Nasze społeczeństwo myśli o osobie po siedemdziesiątce jak o emerycie i nie wiadomo, czy wolno jej w ogóle żyć i uprawiać zawód. Ale w sztuce to nie ma znaczenia

2023-04-24  |  06:16

W kwietniu artysta skończył 70 lat i obchodzi jubileusz 45-lecia pracy artystycznej. Z tej okazji na wystawie w Teatrze 6.piętro prezentuje plakaty teatralne do tej pory nieeksponowane nigdzie indziej. To ta część jego twórczości, którą znają przede wszystkim miłośnicy teatru. Andrzej Pągowski nie ukrywa, że te prace powstawały w zupełnie innych warunkach niż te wykonywane na zlecenie filmowców, ponieważ jego zdaniem dużo trudniej jest uchwycić w jednym obrazie spektakl niż film. On jednak nie boi się wyzwań, wciąż jest aktywny zawodowo i jak zapewnia, wkrótce zaskoczy odbiorców nowymi, wyjątkowo ciekawymi projektami.

Andrzej Pągowski to najwybitniejszy polski plakacista. Jest autorem ponad 1,5 tys. plakatów, twórcą scenografii, murali, okładek magazynów i rysunków. Zaufało mu wielu wybitnych twórców, m.in. Krzysztof Kieślowski, Andrzej Wajda, Stanisław Bareja, Adam Hanuszkiewicz czy Wojciech Smarzowski. Wystawa jego prac w Teatrze 6.piętro została zorganizowana w ramach projektu Sztuka na 6.

– Kiedy teatr dowiedział się o tym, że mam jubileusz 70-lecia, zaproponowano mi taką właśnie wystawę. Jest to o tyle fajne, że, po pierwsze, strasznie trudno zrobić dużą jubileuszową wystawę, bo kultura jest, jaka jest, i ma się trudno, a poza tym pomyślałem, że ludzie głównie znają moje plakaty filmowe: z „Misia”, z filmów Wajdy, Kieślowskiego czy Agnieszki Holland, natomiast nie znają teatralnych. I dlatego ta wystawa jest dla mnie frajdą, bo jak sobie oglądam te prace, to mówię: kurczę, zapomniałem, że ten plakat miałem w kolekcji. I myślę, że dla ludzi też to będzie ciekawe – mówi agencji Newseria Lifestyle Andrzej Pągowski.

Grafik podkreśla, że każdy plakat ma inną historię i niesie ze sobą inny ładunek emocjonalny. Prezentowane na wystawie prace powstawały w różnych okolicznościach.

– Przede wszystkim strasznie cenię zlecenie. Dla mnie każda możliwość zmierzenia się z nowym, zaskakującym tematem, a szczególnie z plakatem teatralnym, bo film to jest łatwizna, ogląda się film i już tak naprawdę wychodząc, mam pomysł, a jednak sztuka teatralna jest zadaniem, które wymaga wyobraźni. Ja co prawda wspieram się reżyserem, scenografem, kostiumologiem, męczę ich o podpowiedzenie, ale w sumie to i tak jest własna projekcja – tłumaczy.

Artysta nie ukrywa, że sam ma ogromny sentyment do wielu swoich prac i zawsze z przyjemnością do nich wraca. Uważa, że mają ponadczasowy wydźwięk i mogą zainteresować odbiorców w różnym wieku.

– Jest tutaj kilka hitowych, bardzo znanych prac. Jest mój czołowy plakat, który noszę na wszystkich tapetach, kurtkach i tym podobnych rzeczach, czyli „Hamlet” dla teatru w Legnicy, zrobiony  bardzo dawno temu. Jest kilka plakatów szekspirowskich, które robiłem dla warszawskiego Teatru Ochoty, jest wspaniały „Madame Butterfly”, który bardzo lubię, zrobiony dla Teatru Wielkiego. Jest też „Folwark zwierzęcy”, który polecam do kontemplacji, ponieważ myślę, że w dzisiejszych czasach ten motyw graficzny, który jest na plakacie, ma bardzo duże znaczenie – mówi.

Andrzej Pągowski jest artystą spełnionym i nie kryje dumy ze swojego dorobku zawodowego. Zapewnia też, że nie wybiera się na emeryturę, wciąż drzemie w nim duży potencjał twórczy i jeśli chodzi o plakaty, to nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nadal przyjmuje zlecenia i liczy na nietuzinkowe wyzwania.

– Moje marzenia są takie, żebym po prostu jak najdłużej uprawiał ten zawód i żebym jak najdłużej miał z niego satysfakcję. Cały czas mam dużo roboty, cały czas przychodzą zlecenia i one są coraz bardziej abstrakcyjne. Teraz pracuję, nie mogę jeszcze zdradzić konkretów, ale nad dwoma kompletnie karkołomnymi projektami. To daje potężną satysfakcję. Myślę więc, że najważniejszą rzeczą jest to, żeby było zdrowie, żebym dawał sobie radę z tymi wszystkimi rzeczami i żeby moi odbiorcy mówili: zaskakujesz nas, widzimy coś fajnego – podkreśla.

Grafik przyznaje, że jubileusze skłaniają go do refleksji i uświadamiają, jak szybko biegnie czas. Jego zdaniem nie warto jednak zbyt często patrzeć w kalendarz, bo nieważne, ile ma się lat, tylko ile w sobie siły, energii i chęci do działania. On sam zauważa, że postrzeganie świata, jego prace i podejście do sztuki dojrzewają razem z nim.

– Ja zawsze bałem się dat, bo jednak jesteśmy społeczeństwem, które poważnie traktuje człowieka, jeżeli chodzi o czynny zawód, powiedzmy do czterdziestki. Po pięćdziesiątce już mówią: a, leciwy, po sześćdziesiątce – emeryt, siedemdziesiątka  – nie wiem, czy wolno w ogóle żyć i uprawiać zawód. Ale jeżeli chodzi o sztukę, to nie ma to żadnego znaczenia. Moim idolem zawsze był Picasso, który do późnych lat był twórczy. Bardzo łatwo być młodym i robić różne rzeczy, natomiast w momencie, kiedy się już dużo przeszło, ma się doświadczenie i skalę porównawczą, to wtedy walka o nowy pomysł, o kreatywność jest zupełnie inna, ona jest wywalczona, nie idzie z łatwizną – dodaje artysta.

Wystawę Andrzeja Pągowskiego „Teatralnie” można oglądać w Teatrze 6.piętro do 7 maja.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Psychologia

Media

Miuosh: Czegoś takiego jak w studiu „Must Be the Music” jeszcze nie przeżyłem. To jest inny świat, to jest rozmach

Artysta z entuzjazmem odpowiada o swoich wrażeniach z castingów i nagrań do nowej edycji programu „Must Be the Music”. Jako nowy członek jury czuje się doskonale w tej roli i cieszy się, że może zobaczyć kulisy realizacji tego kultowego show, które powraca na antenę Polsatu po ośmiu latach. Miuosh podkreśla, że są wykonawcy, którzy już zrobili na nim ogromne wrażenie, ale na razie nie zdradza, czy ma już swojego faworyta.

Konsument

Media społecznościowe pełne treści reklamowych od influencerów. Konieczne lepsze ich dopasowanie do odbiorców

Ponad 60 proc. konsumentów kupiło produkt na podstawie rekomendacji lub promocji przez twórców internetowych. 74 proc. uważa, że treściom przekazywanym przez influencerów można zaufać – wynika z badania EY Future Consumer Index. W Polsce na influencer marketing może trafiać ok. 240–250 mln zł rocznie, a marki widzą ogromny potencjał w takiej współpracy. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się mikroinfluencerzy, czyli osoby posiadające od kilku do kilkudziesięciu tysięcy followersów, ale o silnym zaangażowaniu.