Newsy

Bartłomiej Topa i Robert Sowa na premierze nowego lokalu Volvo. Będzie on łączył salon samochodowy z kawiarnią i centrum kulturalnym

2018-04-17  |  06:11

Marka Volvo otworzyła pierwszy na świecie salon samochodowy połączony z kawiarnią i centrum kulturalnym – Volvo Car Warszawa. Zdaniem Bartłomieja Topy jest to miejsce, w którym można przyzwyczaić się do myśli o zakupie auta, a jednocześnie delektować się dobrą kawą i muzyką. Robert Sowa docenia natomiast fakt, że dzięki nowemu konceptowi nie trzeba jechać do położonego poza miastem salonu, aby obejrzeć wymarzony samochód.

Marka Volvo zdecydowała się otworzyć swój pierwszy Downtown Store w centrum Warszawy. Przy ul.  Marszałkowskiejotwarty został lokal łączący w sobie salon samochodowy, kawiarnię oraz centrum kulturalne. W miejscu tym można kupić nowy samochód, ale także napić się kawy z przyjaciółmi, wysłuchać koncertu, lub uczestniczyć w spotkaniu ze znaną osobą ze świata kultury, sportu lub show biznesu. Bartłomiej Topa nie ukrywa, że po raz pierwszy spotkał się z tego rodzaju inicjatywą, ale bardzo przypadła mu ona do gustu.

– Dobrze, że takie miejsce powstało, tym bardziej, że to jest jedno z pierwszych w świecie Volvo tutaj w Warszawie. Miejsce spotkań, miejsce rozmów o motoryzacji, posłuchania muzyki na żywo, wypicia dobrej kawy. Życzyłbym sobie też, żeby się znalazło miejsce na klasyki może, z lat 60., 70., 80., przecież Volvo ma genialną historię związana z motoryzacją – mówi aktor agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Bartłomiej Topa ma nadzieję, że warszawski Downtown Store Volvo będzie dobrze się rozwijał i planuje być w nim częstym gościem. Chętnie spotka się tam na kawie z przyjaciółmi lub osobami, z którymi będzie mógł porozmawiać o swojej motoryzacyjnej pasji. Jego zdaniem lokal raczej nie skłoni kawiarnianych gości do spontanicznego kupienia samochodu, na pewno sprzyjać będzie natomiast podjęciu takiej decyzji w przypadku osób, które już wcześniej planowały zmianę auta.

– To jest raczej moment na rozmowę, na przyzwyczajenie się do myśli, że czeka nas zakup albo na porozmawianie o możliwościach płacenia comiesięcznego, wynajęcia samochodu, bo to jest coraz powszechniejsze, dzięki temu, że nie musimy zajmować się comiesięcznym serwisem albo dbaniem o to jakie opony mamy założone do samochodu – mówi aktor.

 Volvo Car Warszawa będzie działał na takich samych zasadach jak każdy inny salon marki Volvo - będzie w nim można poznać warunki finansowania zakupu, parametry techniczne wybranego modelu, a także skorzystać z jazdy próbnej. Zdaniem Roberta Sowy czyni to z tego miejsca dobrą alternatywę dla osób zabieganych, które nie chcą poświęcać czasu na dojazd do położonego pod miastem centrum Volvo.

– Jest to koncept idealny dla wszystkich, którzy chcą swoim kobietom, żonom, dzieciom, pokazać ukochany, ulubiony czy wymarzony samochód i niekoniecznie muszą jechać do najpiękniejszego salonu jaki jest niewątpliwie w Piasecznie, ale jest to godzina stąd, jeśli ktoś mieszka po drugiej stronie Warszawy to jest naprawdę bardzo daleko – mówi restaurator.

Robert Sowa zwraca również uwagę na wyjątkowy wystrój nowego salony szwedzkiej marki motoryzacyjnej. Podkreśla, że odwiedzając to miejsce każdy, nie tylko miłośnik samochodów, może przekonać się jak wygląda skandynawski design  wysokiej klasy, łączący luksus z eleganckim, ponadczasowym minimalizmem.

– Wchodząc do tego budynku, można się poczuć w 100 proc. jakbyśmy byli w Szwecji, ten ascetyzm, klimat szwedzkiej prostoty, a zarazem bardzo eleganckiego przekazu wszystkiego, począwszy od tych foteli które nas otaczają, całego designu jaki jest tutaj stworzony, po samochody – mówi restaurator.

– Niekoniecznie będą tu przychodzić ludzie, którzy chcą kupić Volvo, ale może rzeczywiście przyjrzą się estetyce, poobcują z tym, co jest piękne w szwedzkim designie, pogadają o życiu. Widzimy piękne designerskie fotele, lampy, naprawdę miłe miejsce – dodaje Bartłomiej Topa.

Zarówno aktor, jak i restaurator, są wielkimi miłośnikami szwedzkiej marki. Bartłomiej Topa jest właścicielem dwunastoletniego Volvo XC70, Robert Sowa natomiast posiadał niegdyś Volvo Cross Country. Restaurator cenił w tym modelu przede wszystkim jakość, solidność i niezwykły design – jeździł nim 5 lat, przez kolejne 3 lata użytkował go natomiast jego wspólnik, a następnie jego pracownik, auto sprawowało się natomiast bez zarzutu.

– Patrząc na nasze ulice można rzec, że Volvo jest polskim samochodem, bo Volvo można zobaczyć na każdym skrzyżowaniu. Cieszę się, że mimo różnych zmian w Volvo, markanadal ma w sobie swój charakter, który ja pamiętam sprzed co najmniej dziesięciu lat, więc za to pełny szacun – mówi Robert Sowa. 

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Moda

Klaudia Zioberczyk: Doszłam już do takiego momentu, że jak wchodzę do sklepu, to mówię: wcale tego nie potrzebuję. Teraz stawiam na jakość, a nie na ilość

Modelka zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba być bardzo ostrożnym, by nie dać się nabrać na różne sztuczki marketingowe, nie ulegać czarowi wyprzedaży i promocji, a zamiast tego kompletować swoją garderobę z ponadczasowych zestawów, które będzie można wykorzystać na różne okazje. Klaudia Zioberczyk uważa, że greenwashing, czyli wywoływanie u konsumentów poszukujących towarów eko mylnego wrażenia, że oferowany produkt taki właśnie jest, to nieuczciwa praktyka. Temu zjawisku postanowiła więc dokładnie się przyjrzeć w swojej pracy magisterskiej.

Konsument

Możliwość zakupu online może zachęcić kolejne grupy Polaków do ubezpieczeń zdrowotnych. Dziś korzysta z nich już prawie 5,5 mln osób

Polska jest jednym z liderów Europy w obszarze cyfryzacji sektora usług medycznych. Świadczą o tym m.in. popularność elektronicznych narzędzi zapewniających dostęp do danych zdrowotnych, e-recept czy wirtualna diagnostyka. Polacy są też otwarci na innowacje w zakresie ubezpieczeń zdrowotnych, z których korzysta już blisko 5,5 mln osób. Za pomocą nowej cyfrowej platformy Medicover chce zachęcić klientów do samodzielnej konfiguracji i zakupu polis online.

Żywienie

Wiktor Dyduła: Praca w charakterze kelnera jest bardzo ciężka fizycznie i psychicznie. Dlatego trzeba dawać napiwki, bo nawet 5 zł może zrobić komuś dzień

Zanim usłyszała o nim cała Polska, Wiktor Dyduła zarabiał między innymi jako animator zabaw dla dzieci, kelner i uliczny grajek. Każde zajęcie miało swoje plusy i minusy, ale jego najbardziej cieszyło to, że dzięki nim może poznawać ciekawych ludzi. Wokalista podkreśla, że ma duży szacunek do pieniądza i prawie zawsze daje też napiwki, bo wie, że to najlepsza forma docenienia pracy tych, którzy nas obsługują w kawiarni czy restauracji.