Newsy

Plagiaty w branży modowej stały się powszechne. Wzory polskich projektantów coraz częściej pod ochroną patentową

2015-04-27  |  06:00

Zarejestrowanie wzoru w Urzędzie Patentowym to najlepsza forma zabezpieczenia swoich praw do projektu. Wbrew powszechnym opiniom procedura ta nie jest ani skomplikowana, ani kosztowna. Na taki krok decyduje się coraz więcej polskich projektantów. Do chronionych wzorów należą m.in. spodnie marki Madox, biżuteria Krystyny Odolińskiej oraz kapturo-szalik Mnishkha.

Zgodnie z ustawą Prawo własności przemysłowej wzorem przemysłowym jest nowa i mająca indywidualny charakter postać wytworu lub jego części, nadana mu w szczególności przez kształt, materiał, strukturę, kolorystykę lub zdobienie. Aby chronić wzór, należy zarejestrować go w Urzędzie Patentowym, zyskując prawo wyłącznego korzystania z niego w sposób zarobkowy lub zawodowy na całym obszarze Polski lub Unii Europejskiej, w zależności od preferencji osoby zastrzegającej. Prawo to, nabywane na 25 lat, potwierdzane jest świadectwem z indywidualnym numerem rejestrowym. Numer ten można umieszczać na objętym ochroną produkcie. Eksperci radzą, aby zastrzegając wzór, decydować się na procedurą wspólnotową UE, daje to bowiem możliwość znacznie szybszej reakcji w momencie wykrycia plagiatu.

– Wysyłamy pismo ostrzegawcze, w którym wzywamy do zaprzestania rozprowadzania i dalszej produkcji. Pytanie, jak dana osoba zareaguje, czy rzeczywiście tego zaprzestanie i przeprosi, czy będzie to kontynuować. Wówczas kolejnym krokiem jest wniesienie o zablokowanie produkcji towaru danej, a kolejnym krokiem oczywiście jest sąd. To jednostka, która zajmuje się tylko tego typu wykroczeniami, dlatego sprawa jest szybciej rozpatrywana. Trwa około 3 miesięcy, a nie 3 lat – mówi agencji Newseria Anna Migacz Lesińska, projektantka.

Zastrzeżenie wzoru w Urzędzie Patentowym to dziś najlepszy sposób na zabezpieczenie swoich praw. Na taki krok decyduje się coraz więcej polskich projektantów. Należy do nich Damian Nowacki, twórca marki Madox, który zarejestrował patent na spodnie z zapinaną na guziki kangurzą kieszenią z przodu, a także projektantka Krystyna Odolińska. Pod szyldem KOD tworzy ona elegancką biżuterię opartą na charakterystycznym, autorskim splocie. Na objęcie ochroną patentową swojego produktu zdecydowała się także Anna Migacz-Lesińska, autorka kultowej już Mnishkhi, czyli wielofunkcyjnego kapturo-szala z kieszeniami. Można go nosić na różne sposoby: jako ponczo, komin z kapturem zawijany na dwa lub trzy razy lub po prostu komin.

– Uznaliśmy, że warto to zastrzec, ponieważ było to coś unikatowego, bo połączenie kilku oczywistych elementów dało nam coś, czego nie było do tej pory na rynku. Mamy zastrzeżony wzór przemysłowy wspólnotowy, który umożliwia nam bardzo szybką reakcję w przypadku, gdyby ktokolwiek w Unii Europejskiej nas kopiował – mówi Anna Migacz-Lesińska. – Konsekwencje dla firmy, która kopiuje wzór zastrzeżony, mogą być bardzo poważne. Jeżeli jesteśmy w stanie udowodnić, że zostało to wprowadzone masowo do produkcji, kary finansowe mogą być bardzo wysokie

Projektantka zauważa, że w ostatnich latach zaciera się granica między inspiracją czyimś pomysłem a jego skopiowaniem. Pojawia się coraz więcej firm, które kopiują co ciekawsze wzory, w większości przypadków nie ponosząc żadnych konsekwencji z tytułu kradzieży. Coraz więcej projektantów jest jednak świadomych swoich praw, a fakt, że i przepisy stoją po ich stronie sprawia, że bardziej stanowczo sprzeciwiają się plagiatom ich wzorów. Pomagają im w tym także klienci, którzy często informują o istniejącej na rynku podróbce.

– Kiedy już byliśmy obecni na rynku jakiś czas i Mnishkha podbiła już serca klientek, nie tylko Polek, to zaczęły do nas dochodzić głosy, że pojawiają się bardzo podobne rzeczy, głównie w Warszawie. Jak się okazało, to nie były produkty bardzo podobne, tylko identyczne, łącznie z drobnymi elementami. Wtedy okazało się, że zastrzeżenie wzoru, zrobione chwilę wcześniej, jest idealnym narzędziem, które pozwala pociągnąć do odpowiedzialności firm, które to robiły – mówi Anna Migacz Lesińska.

Projektantka twierdzi, że wbrew powszechnemu przekonaniu proces zastrzegania wzoru w Urzędzie Patentowym nie był ani skomplikowany, ani kosztowny. Od chwili skontaktowania się z rzecznikiem patentowym do momentu wydania decyzji o przyznaniu ochrony minęło kilka tygodni.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Klaudia Carlos: Propozycja Kingi Dobrzyńskiej dotycząca „Pytania na śniadanie” sprawiła mi wielką radość i przyjemność. To dla mnie duży awans zawodowy

Gospodyni „Pytania na Śniadania” nie ukrywa, że angaż do tego formatu to dla niej duży zaszczyt i szansa na zawodowy rozwój. Jest więc ogromnie wdzięczna szefowej Kindze Dobrzyńskiej, że to właśnie ją wzięła pod uwagę i powierzyła to zadanie. Klaudia Carlos ma wieloletnie doświadczenie zawodowe i nie bierze sobie do serca krytyki widzów, którzy byli przyzwyczajeni do poprzedniej ekipy porannego programu. Nie chce także komentować zarzutów, które pojawiają się w sieci pod adresem nowych prowadzących

Handel

Handel odczuwa kryzys demograficzny. Pracownicy zagraniczni i automatyzacja sposobem na niedobór kadr

30 proc. firm handlowych uważa niedostępność pracowników za ważną lub bardzo ważną barierę w rozwoju – wynika z Miesięcznego Indeksu Koniunktury PIE z lipca br. Ponad dwukrotnie więcej uznało, że są nią wysokie koszty pracownicze. Brak kadr, który odczuwalny jest w wielu różnych branżach, często nawet mocniej niż w handlu, oznacza konieczność sięgania po pracowników z zagranicy oraz inwestowania w automatyzację.

Teatr

Aleksandra Popławska: Nadopiekuńczość i trzymanie dziecka pod parasolem ochronnym to przemoc psychiczna. Taka toksyczna relacja jak w spektaklu „Czułe słówka” to dobry temat dla psychologa

Najnowsza sztuka warszawskiego Och-Teatru przedstawia losy matki – przedwcześnie owdowiałej, ekscentrycznej Aurory i jej córki Emmy, która jak najszybciej chce wyjść za mąż, by uwolnić się od wpływu rodzicielki. Aleksandra Popławska, wcielająca się w rolę tej pierwszej, zaznacza, że kobiety łączy bliska, ale trudna, wręcz toksyczna więź. Jej zdaniem podobne relacje można zaobserwować również w polskich domach. Dlatego też, ta opowieść z przesłaniem powinna skłonić odbiorców do przemyśleń, bo być może jakieś sytuacje w ich rodzinach wymagają szybkiego uzdrowienia. Spektakl „Czułe słówka” powstał na podstawie jednego z najgłośniejszych amerykańskich filmów sezonu 1983/1984, jednak teatralna wersja została nieco zmodyfikowana.