Newsy

Joanna Jabłczyńska: Nie mogłabym być z kimś, kto tylko siedzi przed telewizorem

2013-12-16  |  09:20
Joanna Jabłczyńska oprócz gry w serialu „Na Wspólnej” ma zamiar po raz kolejny podejść do egzaminu radcowskiego. Aktorka także aktywnie uprawia sport i śpiewa. Ostatnio zaangażowała się również w promocję gry „Zumba Fitness World Party”. Podobnej aktywności oczekuje od osoby, z którą spędzi życie.

 – Wyznaję zasadę, że życie jest jedno i szkoda spędzić je tylko w jednej roli życiowej. Jeżeli interesuje mnie też prawo, to chciałabym się rozwijać w tej dziedzinie i nie widzę w tym nic złego. Szkoda mi życia na rozwijanie tylko jeden ścieżki, skoro mogę robić to w kilku kierunkach. Póki mogę łączyć wszystkie moje pasje, to nie widzę problemu, żeby się w nich z powodzeniem realizować – dodaje aktorka.

Gwiazda nie widzi problemu w łączeniu obowiązków aktorki z pracą w kancelarii prawnej. Według niej prace w tak odmiennych środowiskach pozwalają jej na ciągły rozwój.

– Bardzo podoba mi się różnorodność w moim życiu. Dzięki niej wszystko się jakoś uzupełnia. Umiejętności, jakie zdobyłam wraz z wykształceniem prawniczym pomagają mi w aktorstwie i na odwrót. Natomiast bycie sportowcem uczy mnie dyscypliny  i wytrwałości. Daje mi też energię do innych działań – mówi, w wywiadzie dla agencji Newseria Lifestyle, Jabłczyńska.

Aktorka przyznaje, że przez aktywny tryb życia, trudno jest się z nią spotkać i porozmawiać. Jabłczyńska stara się jednak nie tracić kontaktu ze znajomymi.

Moi przyjaciele przyznają, że ciężko jest się ze mną umówić. Najczęściej trzeba się do mnie „podłączyć”. Czyli jeżeli gdzieś jadę poprowadzić imprezę, to zabieram kogoś ze sobą. Staram się także uprawiać sport ze znajomymi – tłumaczy Jabłczyńska.

Gwiazda wyznaje, że jest zadowolona ze swojego trybu życia, jednak czasem brakuje jej bliskości przyjaciół.

 – Na pewno nie mogłabym mieć chłopaka, którego głównym hobby byłoby siedzenie przed telewizorem. Nie wytrzymalibyśmy ze sobą. Ja jestem cały czas w ruchu i jest mi z tym bardzo dobrze. Czasami, pomimo że nie wyjeżdżam daleko, tęsknię za bliskimi, bo rzeczywiście natłok obowiązków utrudnia mi z nimi kontakt –  dodaje aktorka.

Joanna Jabłczyńska ukończyła prawo na Uniwersytecie Warszawskim w 2009 roku. W serialu „Na Wspólnej” występuje od 2003 roku.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

Media

Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.