Mówi: | Andrzej Pągowski |
Funkcja: | grafik |
Andrzej Pągowski: Nasze społeczeństwo myśli o osobie po siedemdziesiątce jak o emerycie i nie wiadomo, czy wolno jej w ogóle żyć i uprawiać zawód. Ale w sztuce to nie ma znaczenia
W kwietniu artysta skończył 70 lat i obchodzi jubileusz 45-lecia pracy artystycznej. Z tej okazji na wystawie w Teatrze 6.piętro prezentuje plakaty teatralne do tej pory nieeksponowane nigdzie indziej. To ta część jego twórczości, którą znają przede wszystkim miłośnicy teatru. Andrzej Pągowski nie ukrywa, że te prace powstawały w zupełnie innych warunkach niż te wykonywane na zlecenie filmowców, ponieważ jego zdaniem dużo trudniej jest uchwycić w jednym obrazie spektakl niż film. On jednak nie boi się wyzwań, wciąż jest aktywny zawodowo i jak zapewnia, wkrótce zaskoczy odbiorców nowymi, wyjątkowo ciekawymi projektami.
Andrzej Pągowski to najwybitniejszy polski plakacista. Jest autorem ponad 1,5 tys. plakatów, twórcą scenografii, murali, okładek magazynów i rysunków. Zaufało mu wielu wybitnych twórców, m.in. Krzysztof Kieślowski, Andrzej Wajda, Stanisław Bareja, Adam Hanuszkiewicz czy Wojciech Smarzowski. Wystawa jego prac w Teatrze 6.piętro została zorganizowana w ramach projektu Sztuka na 6.
– Kiedy teatr dowiedział się o tym, że mam jubileusz 70-lecia, zaproponowano mi taką właśnie wystawę. Jest to o tyle fajne, że, po pierwsze, strasznie trudno zrobić dużą jubileuszową wystawę, bo kultura jest, jaka jest, i ma się trudno, a poza tym pomyślałem, że ludzie głównie znają moje plakaty filmowe: z „Misia”, z filmów Wajdy, Kieślowskiego czy Agnieszki Holland, natomiast nie znają teatralnych. I dlatego ta wystawa jest dla mnie frajdą, bo jak sobie oglądam te prace, to mówię: kurczę, zapomniałem, że ten plakat miałem w kolekcji. I myślę, że dla ludzi też to będzie ciekawe – mówi agencji Newseria Lifestyle Andrzej Pągowski.
Grafik podkreśla, że każdy plakat ma inną historię i niesie ze sobą inny ładunek emocjonalny. Prezentowane na wystawie prace powstawały w różnych okolicznościach.
– Przede wszystkim strasznie cenię zlecenie. Dla mnie każda możliwość zmierzenia się z nowym, zaskakującym tematem, a szczególnie z plakatem teatralnym, bo film to jest łatwizna, ogląda się film i już tak naprawdę wychodząc, mam pomysł, a jednak sztuka teatralna jest zadaniem, które wymaga wyobraźni. Ja co prawda wspieram się reżyserem, scenografem, kostiumologiem, męczę ich o podpowiedzenie, ale w sumie to i tak jest własna projekcja – tłumaczy.
Artysta nie ukrywa, że sam ma ogromny sentyment do wielu swoich prac i zawsze z przyjemnością do nich wraca. Uważa, że mają ponadczasowy wydźwięk i mogą zainteresować odbiorców w różnym wieku.
– Jest tutaj kilka hitowych, bardzo znanych prac. Jest mój czołowy plakat, który noszę na wszystkich tapetach, kurtkach i tym podobnych rzeczach, czyli „Hamlet” dla teatru w Legnicy, zrobiony bardzo dawno temu. Jest kilka plakatów szekspirowskich, które robiłem dla warszawskiego Teatru Ochoty, jest wspaniały „Madame Butterfly”, który bardzo lubię, zrobiony dla Teatru Wielkiego. Jest też „Folwark zwierzęcy”, który polecam do kontemplacji, ponieważ myślę, że w dzisiejszych czasach ten motyw graficzny, który jest na plakacie, ma bardzo duże znaczenie – mówi.
Andrzej Pągowski jest artystą spełnionym i nie kryje dumy ze swojego dorobku zawodowego. Zapewnia też, że nie wybiera się na emeryturę, wciąż drzemie w nim duży potencjał twórczy i jeśli chodzi o plakaty, to nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nadal przyjmuje zlecenia i liczy na nietuzinkowe wyzwania.
– Moje marzenia są takie, żebym po prostu jak najdłużej uprawiał ten zawód i żebym jak najdłużej miał z niego satysfakcję. Cały czas mam dużo roboty, cały czas przychodzą zlecenia i one są coraz bardziej abstrakcyjne. Teraz pracuję, nie mogę jeszcze zdradzić konkretów, ale nad dwoma kompletnie karkołomnymi projektami. To daje potężną satysfakcję. Myślę więc, że najważniejszą rzeczą jest to, żeby było zdrowie, żebym dawał sobie radę z tymi wszystkimi rzeczami i żeby moi odbiorcy mówili: zaskakujesz nas, widzimy coś fajnego – podkreśla.
Grafik przyznaje, że jubileusze skłaniają go do refleksji i uświadamiają, jak szybko biegnie czas. Jego zdaniem nie warto jednak zbyt często patrzeć w kalendarz, bo nieważne, ile ma się lat, tylko ile w sobie siły, energii i chęci do działania. On sam zauważa, że postrzeganie świata, jego prace i podejście do sztuki dojrzewają razem z nim.
– Ja zawsze bałem się dat, bo jednak jesteśmy społeczeństwem, które poważnie traktuje człowieka, jeżeli chodzi o czynny zawód, powiedzmy do czterdziestki. Po pięćdziesiątce już mówią: a, leciwy, po sześćdziesiątce – emeryt, siedemdziesiątka – nie wiem, czy wolno w ogóle żyć i uprawiać zawód. Ale jeżeli chodzi o sztukę, to nie ma to żadnego znaczenia. Moim idolem zawsze był Picasso, który do późnych lat był twórczy. Bardzo łatwo być młodym i robić różne rzeczy, natomiast w momencie, kiedy się już dużo przeszło, ma się doświadczenie i skalę porównawczą, to wtedy walka o nowy pomysł, o kreatywność jest zupełnie inna, ona jest wywalczona, nie idzie z łatwizną – dodaje artysta.
Wystawę Andrzeja Pągowskiego „Teatralnie” można oglądać w Teatrze 6.piętro do 7 maja.
Czytaj także
- 2024-12-18: Piotr Szwedes: Teraz znowu zrobił się trend na brzydotę. Pokazujemy coś brudnego, siebie bez makijażu, że jesteśmy tacy prawdziwi
- 2024-09-16: Piotr Zelt: Od października zaczynam wykłady w Warszawskiej Szkole Filmowej. Czasami trafiają się takie grupy, że zastanawiam się, po co oni chcą ten zawód uprawiać
- 2024-10-22: Cezary Pazura: Jako reżyser filmu „Weekend” dostałem manto od branży i spokorniałem. Ale chętnie bym jeszcze raz stanął za kamerą
- 2024-07-26: Polskie firmy z szansą na zdobycie azjatyckich rynków. Mogą otrzymać wsparcie na promocję podczas Expo 2025 w Osace
- 2024-07-15: Aleksandra Popławska: Nadopiekuńczość i trzymanie dziecka pod parasolem ochronnym to przemoc psychiczna. Taka toksyczna relacja jak w spektaklu „Czułe słówka” to dobry temat dla psychologa
- 2024-07-22: Eliza Rycembel: Sztukę „Czułe słówka” zrobiliśmy na podstawie znanego filmu. Udało się uwspółcześnić tę historię i przenieść ją na nasze realia
- 2024-06-18: Jan Kozaczuk został kuratorem wystawy włoskiego artysty Marco Angeliniego. Nie zamierza jednak dla sztuki zrezygnować z aktorstwa
- 2024-06-03: Mateusz Banasiuk: Część mojej rodziny za sprawą armii Andersa wylądowała w RPA. Dla mojego ojca chrzestnego film o bitwie pod Monte Cassino ma sentymentalny wymiar
- 2024-04-29: Paweł Małaszyński: Po odejściu z Teatru Kwadrat musiałem wziąć w garść, zostawić przeszłość za sobą i iść dalej. Teraz od początku wytaczam sobie ścieżkę kariery
- 2024-04-30: Artur Barciś: Reżyseria jest rzeczą dużo bardziej odpowiedzialną niż aktorstwo. Może kiedyś zdecyduję się wyreżyserować film
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Farmacja
Antybiotykooporność coraz poważniejszym problemem. Wyizolowane ze śliny peptydy mogą się sprawdzić w walce z bakteriami wielolekoopornymi
Poszukiwanie alternatyw dla antybiotykoterapii nabiera coraz większego tempa. Duże nadzieje, zwłaszcza w kontekście szczepów wielolekoopornych, naukowcy wiążą z bakteriocynami i bakteriofagami. Badacz z Uniwersytetu Wrocławskiego prowadzi prace nad bakteriocyną, będącą peptydem izolowanym z ludzkiej śliny. Za swoje badania otrzymał Złoty Medal Chemii. Tymczasem problem antybiotykooporności może wynikać w dużej mierze z niewiedzy. Z Eurobarometru wynika, że tylko połowa Europejczyków zdaje sobie sprawę, że antybiotyki nie są skuteczne w walce z wirusami.