Newsy

Bawiąc się frisbee, pies ćwiczy umiejętności śledzenia i koordynacji ruchów. Doskonali także szybkość, zwinność i sprawność

2017-09-29  |  06:00

Zabawa z frisbee to dla psa przede wszystkim nauka efektywnej współpracy ze swoim właścicielem. Taka aktywność powinna jednak nie trwać dłużej niż 3–4 minuty, aby w wyniku przemęczenia nasz pupil nie zniechęcił się do dalszej zabawy. Trzeba go też do niej odpowiednio przygotować. Zazwyczaj psy nie mają problemów z akceptacją frisbee, ale trzeba to robić stopniowo. Warto wykorzystać do tego na przykład dyski materiałowe. Jeśli świetnie sobie z nimi poradzi, to wskazane jest przejście do kolejnego etapu.

– Zabawa frisbee jest w tej chwili dosyć popularna. Do Polski trafiła kilkanaście lat temu i bardzo długo dla niektórych osób było to dość egzotyczne zajęcie. Gdy tylko pojawialiśmy się w parku i zaczynaliśmy się bawić frisbee z psem, od razu zbierał się wianuszek ludzi i podziwiał. Bo te psy, mimo że były bez smyczy, nie biegały luzem, nie zaczepiały innych psów, tylko były wpatrzone jak w obrazek w swojego właściciela, bawiły się, przeskakiwały, odbijały się, wskakiwały na ręce i robiły inne sztuczki, które powodowały, że ludzie rzeczywiście nie mogli oderwać oczu i nawet czasami bili brawo – mówi agencji Newseria Dariusz Radomski, organizator zawodów kynologicznych.

Plastikowy talerzyk frisbee okazał się być magicznym przedmiotem, który potrafi szybko określić relację właściciela ze swoim pupilem. Frisbee wyrzucone przez człowieka to dla czworonoga łup, który musi ścigać i złapać, a pogoń za ruchomymi obiektami leży przecież w naturze psa.

– Frisbee ma tę fajną cechę, że nie opada od razu na ziemię. Jeżeli nauczymy się dobrze rzucać taki plastikowy talerzyk, nadamy mu dużą prędkość obrotową, wówczas prawa fizyki utrzymują go w powietrzu dosyć długo, pies ma sporo czasu, aby dogonić taki dysk, co więcej czasami niecierpliwie wyskakuje i łapie takie frisbee w powietrzu, co jest bardzo efektowne i się podoba. Tutaj pies ćwiczy swoje umiejętności śledzenia, koordynacji, ćwiczy szybkość, muskulaturę, jest sprawny – tłumaczy Dariusz Radomski.

Taka zabawa pomaga również zacieśnić relacje miedzy psem a jego właścicielem. Ważne jednak, żeby już na samym początku nie przetrenować czworonoga, bo wtedy nie będzie miał pozytywnych skojarzeń z tą aktywnością.

– Pies męczy się dosyć szybko, dlatego że frisbee nie spada na ziemię jak piłka, ale leci dość długo. Pies musi przewidywać i przeliczać tor lotu frisbee. Aportowanie przedmiotów innych niż frisbee jest mniej męczące dla psa, mniej wymagające dla mózgu psa, niż łapanie frisbee, dlatego frisbee nie rzucamy dłużej niż 3–4 minuty, potem musimy zrobić psu przerwę – radzi Dariusz Radomski.

W czasie przerwy pies może sobie pospacerować, powęszyć i odetchnąć. Jeżeli będzie miał dobre wspomnienia z zabawy frisbee, można ponownie zachęcić go do takiej aktywności. Do zabawy z frisbee psa trzeba jednak odpowiednio przygotować. Najpierw warto spróbować prostych zabaw i wpajania określonych nawyków.

Zabawa z frisbee wymaga też zaangażowania ze strony właściciela. Musi on bowiem nauczyć się rzucać dysk w taki sposób, by latał on płasko, rzucać z wiatrem, pod wiatr. Są to różnego rodzaju umiejętności, które warto opanować zanim zaproponujemy pupilowi taką aktywność.

– Frisbee zaczyna się na podwórku, w parku, tam rzucamy psu po raz pierwszy, drugi, trzeci, potem, jeśli nam się to podoba, jeśli podoba się naszemu psu, zaczynamy podpatrywać sposoby na zabawę w internecie. Jest tego bardzo dużo, są różnego rodzaju grupy facebookowe, są kanały na YouTube, gdzie można się dowiedzieć czegoś więcej. Jeżeli mamy frajdę z zabawy z psem, można pomyśleć o tym, aby wystartować w zawodach – podkreśla Dariusz Radomski.

Obecnie w Polsce odbywa się 7–8 różnych zawodów. Najbardziej znane nazywają się Latające Psy i rozgrywane są w czterech parkach: w Poznaniu, we Wrocławiu, w Gdyni i w Warszawie.

– Gdy ktoś umie rzucać te kilkanaście metrów i pies przynosi dysk, może znaleźć 2–3 konkurencje, w których może wystartować. Nie jest tak trudno nauczyć się regulaminu, można poćwiczyć bez specjalnych boisk. Wystarczy zaznaczyć sobie różnego rodzaju markerami na trawie obszary, do których trzeba nauczyć się rzucać. Jeżeli czegoś takiego się nauczymy, można wystartować w zawodach i zmierzyć się z innymi, nie ma obawy, że ktoś nas wyśmieje, takich jak my, początkujących, jest tam zwykle większość – mówi Dariusz Radomski.

Jest to takie środowisko, które uczy się od siebie, nie ma problemu, aby kogoś o coś zapytać i tak krok po kroku przechodzimy od prostego rzucania do coraz bardziej wyrafinowanych zadań, z których konstruuje się kolejne konkurencje.

– Najbardziej wyrafinowaną konkurencją jest freestyle, występ w stylu wolnym, gdzie przez 2 minuty człowiek i pies z użyciem frisbee prezentują sekwencję trików, sztuczek, rzutów, czasami bardzo wymyślnych, z podkładem muzycznym. To wszystko zamknięte jest w dwuminutowym występie ocenianym przez profesjonalne jury i podziwiane przez około 1500 ludzi, którzy zbierają się na Polu Mokotowskim w Warszawie – dodaje Dariusz Radomski.

W Polsce jest  35 zawodników, którzy weszli na najwyższy poziom, z czego około 20 zwykle startuje w zawodach finałowych. Stawkę uzupełniają goście z zagranicy.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Muzyka

Handel

Rynek nieprzygotowany do wdrożenia systemu kaucyjnego. Może się opóźnić nawet o kilka miesięcy

Zdaniem przedstawicieli Polskiej Federacji Producentów Żywności Polska nie jest jeszcze przygotowana na wprowadzenie systemu kaucyjnego 1 października br. Za główny powód opóźnień podają brak licencji, które mogą powodować potężne straty finansowe. Eksperci wskazują, że system może ruszyć z kilkumiesięcznym opóźnieniem, co spowoduje chaos zarówno wśród konsumentów, jak i w handlu.

Media

Maciej Pertkiewicz: Kasia Dowbor na planie programu interesowała się remontami i była dociekliwa. Niczego nie udawała tylko na potrzeby zdjęć

Architekt niezwykle miło wspomina współpracę z Katarzyną Dowbor przy realizacji programu „Nasz nowy dom”. I mimo że nie jest już ona gospodynią tego formatu, to nadal utrzymują ze sobą kontakt, wymieniają się doświadczeniami i mają wiele wspólnych tematów do rozmów. Maciej Pertkiewicz zaznacza, że na planie zdjęciowym prezenterka nie przyglądała się kolejnym etapom remontów z założonymi rękami, ale brała w nich czynny udział, by jak najwięcej się nauczyć. Nie bała się żadnej pracy, pomagała zrywać tynki, malować ściany czy też montować poszczególne elementy wyposażenia.