Newsy

Arkadiusz Jakubik: Znalazłem w rock’n’rollu coś, czego nie doświadczam na innych obszarach. Podczas koncertów odrywam się od ziemi

2020-01-22  |  06:11

– Zdarza się, że podczas koncertów unosimy się kilka centymetrów nad ziemią – mówi Arkadiusz Jakubik i podkreśla, że scena – zwłaszcza ta kameralna – jest jego żywiołem, dzięki któremu może przekazać odbiorcom swoje emocje, przeżycia i wrażenia. Artysta każdy swój koncert traktuje tak, jakby miał być ostatnim w jego życiu, i tłumaczy, że nie można tego porównywać do spektaklu teatralnego, w którym są zainscenizowane sceny, teksty i reakcje. Występy na żywo to przede wszystkim energia, spontaniczność i szybka reakcja na to, co dzieje się na widowni.

Arkadiusz Jakubik – jeden z najbardziej charakterystycznych polskich aktorów związany z ambitnymi produkcjami – podkreśla, że Dr Misio to męska załoga grająca energetycznego rock‘n’rolla. I właśnie w tym stylu artysta spełnia się w stu procentach. W koncerty wkłada całe swoje serce.

– Znalazłem w rock’n’rollu, w muzyce coś, czego nigdy nie dotknąłem i pewnie nie dotknę na innych planetach, na innych obszarach. Rock’n’roll to nie jest film, to nie jest przedstawienie teatralne, tylko po prostu wychodzi człowiek na scenę, ma kilku przyjaciół, którzy trzymają instrumenty, i trochę tak wychodzi się na golasa, bo nie ma się za czym schować, za jakąś postacią, za jakąś kreacją. Wychodzę więc i śpiewam o tym, co mnie boli, o tym, co siedzi mi w głowie, w sercu, i dzielę się tym z ludźmi – mówi agencji Newseria Lifestyle Arkadiusz Jakubik, aktor i wokalista zespołu Dr Misio.

Artysta nigdy nie chodzi na skróty, a wręcz przeciwnie – idzie na przekór, ale w zgodzie z własnymi przekonaniami. Utwory zespołu Dr Misio pełne są więc wyjątkowo trafnych spostrzeżeń dotyczących otaczającej nas rzeczywistości. Kwintesencją koncertów jest przekazanie odbiorcom takich emocji, które przenoszą ich w inny wymiar i gwarantują nietuzinkowe przeżycia.

– Każdy koncert jest zupełnie inny, ale obojętnie, czy gramy go na Woodstocku dla kilkudziesięciu tysięcy ludzi, czy gramy go w małym klubie, gdzie przyjdzie tych osób 50, gramy tak samo, jakby to był nasz najważniejszy, ostatni koncert w życiu. I wtedy tylko udaje się wygenerować taką energię, że czas staje w miejscu, że się po prostu gdzieś przenosimy, w jakieś zupełnie niezbadane rejony naszej głowy, wyobraźni. Po prostu odrywamy się od ziemi i wow! Czas przestaje istnieć. I to jest w tym wszystkim nieocenione, jedyne, i myślę, że nigdzie indziej tego nie znajdę – mówi Arkadiusz Jakubik.

Wokalista i aktor podkreśla, że choć zdarzyło mu się grać na wielkich scenach, to jednak preferuje występy przed niewielką publicznością. Kameralna atmosfera sprzyja bowiem kontemplacji niebanalnych tekstów i stworzeniu odpowiedniej interakcji z odbiorcami.  Chodzi bowiem o to, by przekazać im takie emocje, które nie zawsze są słyszalne w studyjnej wersji danej piosenki.

– Specjalnością Dr Misio są sytuacje koncertowe w małych klubach muzycznych, między 200 a 500 osób. Ja jednak zdecydowanie potrzebuję takiego bezpośredniego, interaktywnego kontaktu z publicznością, muszę widzieć ich oczy, muszę słyszeć, kto tam coś krzyczy do mnie, żeby ewentualnie szybko zareagować – mówi Arkadiusz Jakubik.

Jego nowa płyta, „Strach XXI wieku”, ma się ukazać w lutym.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Partner Serwisu Zdrowie

Viatris

Media

Styl życia

Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych

Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.

Handel

Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.