Newsy

Michał Piróg: Gdy zgadzałem się na udział w „Azja Express” byłem niedotleniony. Byłem wtedy po cardio na siłowni

2017-08-28  |  06:41

Dzięki „Azja Express” znów poczułem się jak dziecko – mówi tancerz. Nie ukrywa, że zgodził się na udział w reality show po długich namowach, obawiał się bowiem o swój kręgosłup. Nie żałuje jednak tej decyzji. Od początku nastawiony był na przygodę i zabawę, a nie zaciętą rywalizację.

Michała Piróga trzeba było długo namawiać na udział w programie „Azja Express”. Początkowo odrzucał propozycje ze strony stacji TVN, głównie ze względu na stan zdrowia. Wiele miesięcy zajęło mu dojście do formy po kontuzji kręgosłupa, która zakończyła jego karierę taneczną, nie chciał więc ryzykować ponownego urazu. Przypadł mu jednak do gustu program „Agent: Gwiazdy” i głośno wyraził chęć uczestniczenia w kolejnej edycji. Okazało się to jednak niemożliwe, zdjęcia kolidowały bowiem z finałem „Top Model”. 

– Wróciłem do formy, zacząłem myśleć, że może mogę wziąć w tym udział. To moje pytanie spowodowało, że zaczęto w różnych produkcjach mówić: może trzeba powtórzyć to pytanie o Azję mówi Michał Piróg agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

W programie „Agent” możliwe jest odstąpienie od wykonywania zadania, jeśli uczestnik uważa je za zbyt trudne lub niebezpieczne. Producenci „Azja Express” nie przewidzieli takiej opcji, Michał Piróg wiedział natomiast, że pewnych rzeczy nie będzie w stanie zrobić. Miał na myśli chociażby zjedzenie mięsa. Obawiał się także o swoje zdrowie i kondycję po latach pracy tancerza jego stawy są mocno przeciążone. Przekonał go dopiero Piotr Czaykowski, przyjaciel.

– Skończyłem z nim rozmawiać i pomyślałem, że może nie jest to durny pomysł. Śmieję się, że byłem niedotleniony, byłem wtedy po cardio na siłowni, zadzwoniłem i mówię: no dobra, w zasadzie mogę pojechać na tę Azję, rozmawiajmy o tej Azji – mówi tancerz.

Do udziału w programie artysta zaprosił właśnie Piotra Czaykowskiego, modela pracującego obecnie w Mediolanie. Przyjaciele podzieli między siebie ewentualne działania i ustalili, czego który z nich z pewnością się nie podejmie. Przyjaciel tancerza zobowiązał się m.in. nieść dwa plecaki, gdyby Piróg cierpiał z powodu bólu kręgosłupa. Pozostały jednak obiekcje związane z osobowością tancerza.

– Miałem kilka obiekcji, czy dam sobie mówić, jak będzie wyglądać mój dzień, co mam robić, co mam myśleć, czy w pewnym momencie nie stwierdzę: nikt nie będzie mi mówił, co mam robić i czy zamiast jechać dalej i brać udział w pościgu, nie pójdę pooglądać przyrody przez 9 godzin – mówi Michał Piróg.

Tancerz nie żałuje swojej decyzji. Twierdzi, że udział w programie „Azja Express” był dla niego niesamowitą przygodą, dzięki której znów poczuł się jak dziecko. Nie nastawiał się na wygraną ani walkę za wszelką cenę, uczestniczył w kolejnych zadaniach raczej z ciekawości niż z potrzeby rywalizacji. Podobała mu się przewrotność i nieprzewidywalność wyścigu  zdarzało mu się myśleć, że wykonał zadanie jako pierwszy, na mecie okazywało się jednak, że wyprzedzili go inni uczestnicy.

– Życie jest przewrotne, zwłaszcza w tego typu programach, które są uzależnione od sprytu, od chwili, od twojej energii, którą masz w danym momencie, bo wystarczy, że się uśmiechniesz tak albo inaczej, ktoś powie: dobra, jest mi po drodze, jadę mówi Michał Piróg.

Artysta z chęcią obejrzał pierwsze zmontowane odcinki programu. Twierdzi, że oglądanie siebie i innych uczestników z boku było ciekawym doświadczeniem, zobaczył bowiem, jak działają w sytuacjach kryzysowych. Jeszcze podczas pobytu w Indiach uważał, że podenerwowanie i gorączkowość ich działania nie zawsze pozytywnie przekłada się na osiągane efekty. Dotyczyło to zwłaszcza prób złapania transportu.

– Śmiejemy się z części uczestników: słuchajcie, to chyba nie pomaga nikomu w grupie, kiedy wypadacie jak wygłodniałe zombie na samochody w Nowym Jorku chcące wygryźć mózg wszystkim kierowcom, rzucacie się na tę maskę. Ja byłbym przerażony na miejscu tych kierowców – mówi Michał Piróg.

W drugiej edycji programu „Azja Express” wzięło udział szesnaścioro uczestników, m.in. Joanna Przetakiewicz, Łukasz Jakóbiak, Antoni Pawlicki, Tymon Tymański oraz Dorota Gardias. W rolę gospodyni reality show ponownie wcieliła się Agnieszka Woźniak-Starak. Program będzie można oglądać w każdą środę o godz. 21.30. Pierwszy odcinek stacja TVN wyemituje 6 września.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Beata Tadla: Ludziom się wydaje, że na wizji wkładamy jakąś maskę, żeby nie pokazywać swojego stosunku do tego, o czym mówimy

Gospodyni „Pytania na śniadanie” bardzo ceni sobie to, że w porannym formacie nie trzeba przyjmować sztywnej pozy i karmić widza sztucznym uśmiechem, tylko można zachowywać się spontanicznie i naturalnie. Jak zapewnia, ona sama przed kamerami nie ukrywa emocji, czasem się wzrusza, a innym razem śmieje do łez. Zdaniem Beaty Tadli widzowie wyczują każdy fałsz, dlatego nie warto udawać i posługiwać się maskami. Trzeba być szczerym i otwartym. Ważna jest przy tym nić porozumienia ze swoim partnerem ekranowym, bo wtedy można sobie pozwolić na więcej.

Uroda

Wiktor Dyduła: W listopadzie wąsy są szczególnym symbolem dbania o zdrowie. Ale na nowy rok może je już zgolę

Co prawda charakterystyczny wąs od dłuższego czasu jest jego znakiem rozpoznawczym, ale wokalista nie chce się przywiązywać do takiego image’u. Już nawet był bliski zmiany, jednak postanowił jeszcze się wstrzymać, chociażby ze względu na to, że trwa listopad, który jest miesiącem solidarności z mężczyznami walczącymi z rakiem prostaty i rakiem jąder. Artyści, dziennikarze i sportowcy zapuszczają w tym czasie wąsy i tym samym zachęcają do badań profilaktycznych.

IT i technologie

Sztuczna inteligencja nie zastąpi pisarzy. Nie tworzy literatury, tylko książki dla zabicia czasu

Kwestia wykorzystania dzieł pisarzy do trenowania algorytmów sztucznej inteligencji budzi coraz większe kontrowersje. Część autorów kategorycznie zabrania takiego używania swoich prac, inni godzą się na to w zamian za proponowane przez niektóre wydawnictwa honoraria. Literaci są jednak zgodni co do tego, że teksty pisane przez SI nigdy nie wejdą do kanonu literatury pięknej. Technologia nie stworzy bowiem nowej wartości artystycznej, lecz powieli już istniejące schematy.