Newsy

Wiktoria Filus: W tym momencie nie do końca mam wpływ na to, co dokładnie będę robić zawodowo. Marzy mi się jakaś fabuła i teatr

2020-08-17  |  06:23

Aktorka zachwyciła widzów rolą młodej Laury Goldsztajn  w wyprodukowanej przez Netflix ekranizacji powieści Harlana Cobena „W głębi lasu”. Młoda aktorka natychmiast została okrzyknięta odkryciem tego sezonu. Jak sama przyznaje, marzą jej się takie kreacje, dzięki którym będzie mogła zaprezentować szeroki wachlarz swoich aktorskich umiejętności. W przyszłości nie wyklucza również współpracy z teatrem.

Wiktoria Filus jest tegoroczną absolwentką PWSFTviT w Łodzi. Wcześniej można było ją zobaczyć w kilku głośnych filmach, choć nie były to znaczące role. Pojawiła się m.in. w takich produkcjach jak „Sala samobójców. Hejter”, „Nic nie ginie", „Reakcja łańcuchowa" i „Belfer 2”. Zagrała też w kilku studenckich etiudach. Ostatnio dołączyła z kolei do obsady serialu „Usta usta”, który jesienią powróci na antenę TVN-u. Wcieli się w nim w rolę Sary, nowej dziewczyny Adama (Paweł Wilczak).

– Oczywiście marzy mi się jakaś fabuła, jakaś rola, w której mogłabym jeszcze w preprodukcji pogrzebać, popracować, stworzyć coś odrębnego ode mnie. Ale na razie staram się nie projektować, dlatego że w tym momencie nie do końca mam wpływ na to, co dokładnie będę robić zawodowo – mówi agencji Newseria Lifestyle Wiktoria Filus.

Aktorka zdradza, że chciałaby też w końcu stanąć na deskach profesjonalnego teatru i zmierzyć się z jakąś wymagającą rolą.

– Bardzo marzy mi się teatr. Tak mi się ułożyło, że nie robiłam dyplomu teatralnego, ale właśnie filmowy, w związku z czym w zasadzie jeszcze nigdy nie grałam przed publicznością w teatrze. A w zasadzie zaczynałam szkołę głównie z myślą o teatrze. Tak się jednak złożyło, że dostałam się do szkoły filmowej i tam tę sytuację planową pokochałam i teraz nie wyobrażam sobie nie robić filmów. Ale jednak teatr daje bezpośredni kontakt z publicznością i ciągłe kształcenie warsztatu – mówi.

Aktorka ma też na swoim koncie przygodę z modelingiem, choć jak podkreśla, przed obiektywem aparatu najpierw stanęła z dość prozaicznego powodu.

– Moja przygoda z modelingiem w zasadzie była taka i raczej miałam zamiar zebrać moje zdjęcia do portfolio aktorskiego, tak że to nie był mój plan na zarobek. To wyszło przy okazji w liceum – tu się pojawiłam, tam na jednej sesji, na drugiej. Na razie jednak nic nie planuję w tym kierunku. Zatrzymało się to dlatego, że w klasie maturalnej wybrałam jednak pracę nad tekstami do egzaminów wstępnych do szkół teatralnych i maturę, więc zupełnie odsunęłam to na bok – dodaje Wiktoria Filus.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Uroda

Adam Kszczot: Moja żona została mistrzynią świata w makijażu permanentnym. Trochę się też do tego przyczyniłem

W trakcie swojej kariery sportowej lekkoatleta specjalizujący się w biegu na 800 m odniósł wiele sukcesów i zdobył medale na najważniejszych międzynarodowych zawodach. Ale jak się okazuje, w domu nie jest  jedynym mistrzem. Jego żona bowiem również może się poszczycić tytułem mistrzyni świata, ale nie w sporcie. Renata Kszczot specjalizuje się w microbladingu, czyli metodzie makijażu permanentnego brwi. Olimpijczyk jest niezwykle dumny z osiągnięć partnerki, wspiera ją i stwarza jej przestrzeń potrzebną do rozwijania pasji. W zamian za to ona wprowadza go w tajniki swojej pracy.

Gwiazdy

Iga Baumgart-Witan: Mama nie pozwoliła mi na udział w programie „Mistrzowskie pojedynki”. Zdecydowałam się i już pierwszego dnia marzyłam, żeby wrócić do domu

Biegaczka nie ukrywa, że miała kilka momentów zwątpienia w kwestii swojego udziału w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”. Po obejrzeniu zajawki zagranicznej edycji zrozumiała bowiem, jak wymagające mogą być konkurencje, i nie była do końca przekonana, czy sobie z nimi poradzi. Oliwy do ognia dolała jej mama, która absolutnie nie godziła się na ten wyjazd. Mimo wątpliwości Iga Baumgart-Witan postanowiła jednak stawić czoła trudnościom i zmierzyć się z wyczerpującymi wyzwaniami, ale jak zaznacza – nic za wszelką cenę.

Media

Iwona Guzowska: W programie „Mistrzowskie pojedynki" jest kilka osób stricte nastawionych na rywalizację. Chciały jak najwyżej zajść i szły po trupach do celu

Mistrzyni świata w kickboxingu z entuzjazmem wspomina swój udział w programie „Mistrzowskie pojedynki. Eternal Glory”, bo jak podkreśla, okazał się dla niej wyjątkowo cennym doświadczeniem. Realizując poszczególne zadania, sportowcy musieli bowiem stawić czoła nie tylko rywalom, ale i własnym ograniczeniom. Iwona Guzowska zdradza też, że niektórzy uczestnicy byli mocno zdeterminowani. Nie ukrywali, że przyjechali po to, żeby wygrać, i nie dawali sobie żadnej taryfy ulgowej.