Newsy

Polacy lubią czytać o problemach znanych osób. Wykorzystują to media i tworzą artykuły viralowe

2015-03-20  |  06:00

Polskie media upodobały sobie artykuły viralowe. Ich celem jest zainteresowanie czytelnika do tego stopnia, że będzie on śledził kolejne materiały na dany temat i przesyłał je znajomym. Autorzy tego typu tekstów wykorzystują przede wszystkim zamiłowanie Polaków do czytania o znanych osobach. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy największą popularnością cieszyły się teksty dotyczące prywatnego życia Justyny Kowalczyk, Adama Małysza czy Kamila Durczoka.

W terminologii medialnej określenie „artykuł viralowy” pojawiło się kilka lat temu. Nazwa pochodzi od angielskiego słowa „viral”, czyli „wirusowy”. Jest to pojęcie mieszczące w sobie różne gatunki dziennikarskie: materiał viralowy może być reportażem, sprawozdaniem, wywiadem, a nawet raportem. Musi dotyczyć nośnego medialnie tematu, którym aktualnie żyje większa część społeczeństwa. Jego celem jest dotarcie do grupy odbiorców, pośród których będzie się rozprzestrzeniał. Materiały viralowe występują we wszystkich rodzajów mediów, szczególnie mocno są jednak związane z internetem.

– Artykuł viralowy to nic innego jak materiał, który ma przyciągnąć uwagę odbiorcy na tyle, na ile praktycznie go zarazi. Jak sama nazwa wskazuje, to jest wirus.Czytelnik będzie na tyle mocno go przeżywał, że jak kogoś przy najbliższej okazji spotka, to mu o tym powie i prześle mu link – mówi agencji Newseria prof. dr hab. Kazimierz Wolny-Zmorzyński, medioznawca.

Artykuły viralowe bazują m.in. na fakcie, że Polacy lubią czytać o problemach osobistych znanych osób, zwłaszcza jeśli problemy te dotyczą zdrowia psychicznego. Czytelnicy nie traktują takich tekstów jako plotki rodem z tabloidu, lecz jako istotne doniesienie prasowe. Kilka miesięcy temu ogromne zainteresowanie odbiorców zyskały materiały na temat depresji Justyny Kowalczyk. Zdaniem ekspertów większość czytelników utożsamiała się z polską narciarką, pokazała ona bowiem, że nie jest tak silna psychicznie, jak przypuszczano. Stała się przez to bliższa przeciętnemu czytelnikowi. 

Czytelnicy zastanawiali się także, co się stało, że Adam Małysz nie ukończył rajdu Paryż-Dakar. Nawet można to sprawdzić po kliknięciach. Szukali przyczyny: czy problem z samochodem, czy może jakiś kryzys rodzinny? Przykładów pewnie można by mnożyć. Takim wirusem, który zaraził wszystkich, był ostatnio materiał dotyczący redaktora Kamila Durczoka. Niestety, prawdą jest to, że czyjeś nieszczęście nas wzmacnia. Nie tylko mnie nie wychodzi, lecz także komuś silniejszemu i podawanemu za wzór, więc i ja się lepiej czuję – mówi prof. dr hab. Kazimierz Wolny-Zmorzyński.

Podstawą artykułu viralowego, obok nośnego tematu, jest tytuł i lead. Mają one być tak skonstruowane, aby przykuć uwagę czytelnika i trzymać w napięciu do końca tekstu. Aby to osiągnąć, autor powinien stosować krótkie zdania i plastyczny, barwny język, co pomoże odbiorcy wyobrazić sobie opisywaną historię. Należy także unikać takich przymiotników, jak piękny, wspaniały, smakowity, rewelacyjny, bo takie określenia same nasuwają się odbiorcy, który po przeczytaniu danego materiału odkłada go i jeszcze chce wracać do niego. Dobrze jest także uzupełnić tekst fotografią. Dziennikarz piszący artykuł viralowy musi odznaczać się dużą spostrzegawczością, a także mieć zmysł obserwacji i znać się na ludzkiej psychice, tak aby móc wpływać na uczucia czytelnika.

– Twórca takiego materiału musi sam być na tyle silny i bezpieczny, żeby nie ulegać tej sensacji. Bo ten viral, ten wirus polega właśnie na tym, że im bardziej jest on sensacyjny, tym lepiej, bo wtedy bardziej to trafi do odbiorcy. Trzeba nad tym panować. Wprawdzie temat może załatwić wszystko i być połową sukcesu, dziennikarz odniesie sukces, publikując odpowiedni temat, czy to w prasie, czy w radiu, czy w telewizji, odpowiednio montując program telewizyjny czy audycję radiową, odpowiednio pisząc artykuł. Ale jak nie będzie panował nad niektórymi faktami, nie wyważy ich, to może ten temat spalić – mówi prof. dr hab. Kazimierz Wolny-Zmorzyński.

Zdaniem ekspertów polskie media wyraźnie zmierzają w kierunku materiałów viralowych. Jest to widoczne nie tylko w portalach internetowych, dla których najważniejsza jest klikalność artykułów, lecz także w serwisach informacyjnych, zarówno prasowych, jak i telewizyjnych.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Media

Klaudia Carlos: Propozycja Kingi Dobrzyńskiej dotycząca „Pytania na śniadanie” sprawiła mi wielką radość i przyjemność. To dla mnie duży awans zawodowy

Gospodyni „Pytania na Śniadania” nie ukrywa, że angaż do tego formatu to dla niej duży zaszczyt i szansa na zawodowy rozwój. Jest więc ogromnie wdzięczna szefowej Kindze Dobrzyńskiej, że to właśnie ją wzięła pod uwagę i powierzyła to zadanie. Klaudia Carlos ma wieloletnie doświadczenie zawodowe i nie bierze sobie do serca krytyki widzów, którzy byli przyzwyczajeni do poprzedniej ekipy porannego programu. Nie chce także komentować zarzutów, które pojawiają się w sieci pod adresem nowych prowadzących

Handel

Handel odczuwa kryzys demograficzny. Pracownicy zagraniczni i automatyzacja sposobem na niedobór kadr

30 proc. firm handlowych uważa niedostępność pracowników za ważną lub bardzo ważną barierę w rozwoju – wynika z Miesięcznego Indeksu Koniunktury PIE z lipca br. Ponad dwukrotnie więcej uznało, że są nią wysokie koszty pracownicze. Brak kadr, który odczuwalny jest w wielu różnych branżach, często nawet mocniej niż w handlu, oznacza konieczność sięgania po pracowników z zagranicy oraz inwestowania w automatyzację.

Teatr

Aleksandra Popławska: Nadopiekuńczość i trzymanie dziecka pod parasolem ochronnym to przemoc psychiczna. Taka toksyczna relacja jak w spektaklu „Czułe słówka” to dobry temat dla psychologa

Najnowsza sztuka warszawskiego Och-Teatru przedstawia losy matki – przedwcześnie owdowiałej, ekscentrycznej Aurory i jej córki Emmy, która jak najszybciej chce wyjść za mąż, by uwolnić się od wpływu rodzicielki. Aleksandra Popławska, wcielająca się w rolę tej pierwszej, zaznacza, że kobiety łączy bliska, ale trudna, wręcz toksyczna więź. Jej zdaniem podobne relacje można zaobserwować również w polskich domach. Dlatego też, ta opowieść z przesłaniem powinna skłonić odbiorców do przemyśleń, bo być może jakieś sytuacje w ich rodzinach wymagają szybkiego uzdrowienia. Spektakl „Czułe słówka” powstał na podstawie jednego z najgłośniejszych amerykańskich filmów sezonu 1983/1984, jednak teatralna wersja została nieco zmodyfikowana.