Jak mieszkają uchodźcy z Ukrainy w Polsce?
brak
brak
brak brak
franek|allhands.agency| |franek|allhands.agency
+48 795121427
https://allhands.agency/
W Polsce przebywa obecnie około miliona osób z ukraińskimi numerami PESEL. Według danych pozyskanych przez Amnesty International Polska uchodźcy i uchodźczynie z Ukrainy wynajęli na zasadach rynkowych około 200 tysięcy mieszkań. Co dzieje się z pozostałymi? Badania organizacji odsłaniają smutne dane.
Sytuacja mieszkaniowa uchodźców z Ukrainy
Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, kraj opuściły miliony uchodźców i uchodźczyń. Większość z nich dotarła do Polski, która wykazała się godną pochwały solidarnością. Dzięki ogromnej mobilizacji społeczeństwa wielu uchodźców i uchodźczyń w Polsce niemal od razu znalazło tymczasowy dach nad głową. Ta pomoc była konieczna i sprawdziła się w perspektywie krótkoterminowej. Jednak po roku od rosyjskiej inwazji na Ukrainę, konieczne jest przyjęcie systemowych rozwiązań w perspektywie średnio- i długookresowej. Tych niestety nadal brakuje.
Jak poinformowała Amnesty International Polska Hanna Milewska-Wilk, specjalistka ds. mieszkalnictwa z Instytutu Rozwoju Miast i Regionów, według jej szacunków, ok. 200 tys. mieszkań może być obecnie wynajmowanych przez uchodźców i uchodźczynie z Ukrainy na zasadach rynkowych, głównie w dużych miastach, chociaż podkreśla, że to ostrożne szacunki.
W maju br. uchodźców i uchodźczyń z numerem PESEL UKR było w Polsce niemal 990 tys. Oznacza to, że nie wszystkim, którzy uciekli przed rosyjską agresją, udało się wynająć mieszkania.
Wśród osób, które uciekły z Ukrainy do Polski po 24 lutego, przeważają dorosłe kobiety i osoby poniżej 18 roku życia. Wiele kobiet przyjechało bez bliskich, nie znając nikogo w nowym kraju. Należy pamiętać, że w związku z powszechną mobilizacją w Ukrainie, mężczyźni zdolni do służby zostali prawnie zobowiązani do pozostania w kraju.
W wyjątkowo trudnej sytuacji znalazły się również osoby starsze i z niepełnosprawnościami. System opieki w Polsce pozostaje niewydolny z uwagi na niewystarczającą liczbę miejsc w domach pomocy społecznej.
Jak wykazały badania Amnesty International, właściciele, którzy dobrowolnie dzielą się swoimi mieszkaniami i domami z osobami z Ukrainy, są nadal istotnym wsparciem w zakwaterowaniu uchodźców i uchodźczyń w Polsce.
Należy jednak wziąć pod uwagę, że długotrwałe goszczenie osób obniża komfort życia zarówno gości jak i gospodarzy, może też prowadzić do konfliktów i wypalenia pomocowego. Nierzadko poza zaoferowaniem dachu nad głową, gospodarze pomagali uchodźcom i uchodźczyniom w znalezieniu pracy, złożeniu wniosku o numer PESEL UKR i w innych aspektach życia w nowym kraju.
“Z uwagi na ogromne wsparcie społeczeństwa polskiego i pomagających cudzoziemców, również oni sami powinni zostać objęci wsparciem ze strony rządu i samorządów, innym niż tylko pomoc finansowa” - komentuje Anna Mikulska, specjalistka ds. badań Amnesty International.
Jak wynika z informacji Konsorcjum Migracyjnego, ponad rok od rosyjskiej napaści na Ukrainę, nadal wiele osób przebywa w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania – zwłaszcza w dużych miastach – mimo ich tymczasowego charakteru.
Chociaż takie miejsca mają charakter pomocy humanitarnej i jako takie nie powinny być odpłatne, to rząd zdecydował o wprowadzeniu opłaty partycypacyjnej dla mieszkańców i mieszkanek ośrodków. Obecnie uchodźcy i uchodźczynie mają pokrywać część kosztów swojego pobytu w ośrodkach zbiorowego zakwaterowania. Do tej pory pobyt w takich ośrodkach był bezpłatny. Chociaż ten obowiązek ma nie obejmować pewnych grup osób, m.in. kobiet w ciąży, osób z niepełnosprawnością i osób starszych, to nadal dotyczy większości osób, które przebywają obecnie w ośrodkach.
Biorąc pod uwagę obowiązek państwa do poszanowania i ochrony godności człowieka, władze publiczne powinny dążyć do zapewnienia podstawowych warunków bytowych każdemu, kto żyje na terytorium Polski.
***
Wszystkie materiały, opublikowane w ramach projektu badawczego “Uchodźcy z Ukrainy w Polsce” (w języku polskim i ukraińskim) dostępne są na stronie: https://www.amnesty.org.pl/uchodzcy-z-ukrainy-w-polsce/
Nie potrafimy rozmawiać o pieniądzach. Jakie mogą być konsekwencje?
Członkowie Zarządu Toyota Bank Polska S.A. wyróżnieni medalami Prezydenta RP
Toyota Bank podwyższa oprocentowanie Lokaty Plus na okres 6 i 9 miesięcy
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii
Jedynka Newserii
Nie żyje Bogumiła Wander
Bogumiła Wander: Bardzo tęsknię za telewizją, oglądam bez przerwy. Żałuję, że tak wcześnie odeszłam z pracy
Zdrowie
Lenka Klimentová: Od 12. roku życia męczą mnie silne migreny. Najbardziej cierpiałam w czasie ciąży, kiedy nie mogłam brać tabletek
Tancerka przyznaje, że ataki migreny uniemożliwiają jej normalne funkcjonowanie i czasami nie jest w stanie nic zrobić, nawet wykonać najprostszych czynności. I choć próbowała już wielu metod, by złagodzić tę niezwykle uciążliwą dolegliwość, to na dłuższą metę wszystko staje się nieskuteczne. Pomagają jedynie silne tabletki. Lenka Klimentová wspomina, że kiedy była w ciąży, przez pierwsze miesiące nie mogła się ratować w ten sposób i z ogromnym bólem musiała wziąć udział w pokazie tańca.
Nauka
Zła dieta może powodować obniżenie nastroju i zdolności poznawczych. Naukowcy potwierdzają związek żywienia z neurochemią
Jedzenie niezdrowej żywności może prowadzić do zmian w mózgu, związanych z depresją i zaburzeniami lękowymi. Obniżeniu mogą też ulec zdolności poznawcze. Do takich wniosków doszli naukowcy z Wielkiej Brytanii, obserwując skany mózgów pacjentów z różnymi nawykami żywieniowymi. Uwidocznione zostały zmiany w neuroprzekaźnikach i objętości istoty szarej u osób, które mają złą dietę, w porównaniu z tymi, które stosują dietę śródziemnomorską. Badacze wciąż poszukują potwierdzenia mechanizmów, które sprawiają, że jedzenie ma taki wpływ na kondycję ośrodkowego układu nerwowego. Jedna z koncepcji zakłada powiązanie ich z nieprawidłowościami w mikrobiocie jelitowej.
Handel
Z programów lojalnościowych w sklepach korzysta 85 proc. Polaków. Ważne są dla nich promocje, personalizowane oferty i zbieranie punktów na nagrody
Przy wyborze sklepu stacjonarnego Polacy zwracają uwagę na dogodną lokalizację, duży wybór produktów i atrakcyjne ceny. Istotne są dla nich również programy lojalnościowe, z których korzysta już 85 proc. konsumentów, a 40 proc. decyduje się na zakupy właśnie ze względu na oferowane w nim rabaty – wynika z badania SW Research na zlecenie sieci Carrefour. Przyszłością rozwoju takich programów są spersonalizowane oferty, które pomagają klientom oszczędzać pieniądze na produktach kupowanych przez nich najczęściej. W taką stronę swoją platformę rozwija również Carrefour. Ostatnio sieć połączyła siły z programem Payback, przez co zasięg programu lojalnościowego zwiększył się do 10 mln klientów.