Newsy

Julia Kamińska: Dzięki roli lekarki z większą pewnością wykonywałabym teraz masaż serca. Potrafiłabym pewnie też zrobić szew na skórze

2025-03-14  |  06:16

Aktorka przyznaje, że rola lekarki w serialu „Szpital św. Anny” wiąże się z dodatkowymi trudnościami. Przygotowując się do poszczególnych scen, musi bowiem opanować dość trudną terminologię medyczną. Julia Kamińska zaznacza też, że wykonywanie poszczególnych zabiegów również wymaga dużej precyzji, by na ekranie wszystko wyglądało jak najbardziej profesjonalnie. Najwięcej zawsze dzieje się na SOR-ze i producentom zależało, żeby odzwierciedlić właśnie tę atmosferę i ekstremalne warunki pracy.

Nowy serial stacji TVN „Szpital św. Anny” pokazuje codzienne zmagania grupy lekarek, które każdego dnia podejmują trudne decyzje zawodowe, a do tego zmagają się z osobistymi rozterkami. Julia Kamińska wciela się w rolę Zofii Koneckiej, charyzmatycznej specjalistki medycyny ratunkowej. To prawdziwa lekarka z misją, pełna ideałów, opanowana, skupiona na pacjencie, ale jednocześnie dosyć skryta i uparta. Na zewnątrz twarda, ale w środku delikatna i bardzo wrażliwa. Pasję do niesienia pomocy i leczenia ludzi odziedziczyła po rodzicach, którzy również są lekarzami.

– W roli lekarki czuję się tak jak w każdej innej roli, która mi się podoba, bo z założenia gram te role, które mi się podobają. Chociaż ta wymaga ode mnie trochę więcej pracy niż pozostałe, ponieważ posługuję się dosyć specyficznym językiem, który jest dla mnie osobiście jako aktorki trudny, bo nie używam go na co dzień. W innych sytuacjach zazwyczaj wystarczy mi dzień wcześniej przeczytać sobie scenariusz i uczę się już tekstu na planie, a tutaj muszę się uczyć wcześniej, bo w grę wchodzą nazwy leków czy jakichś skomplikowanych zabiegów. Nauczyłam się więc mnóstwa trudnych słów – mówi agencji Newseria Julia Kamińska.

Aktorka przyznaje, że dzięki roli w serialu „Szpital św. Anny” poznała kulisy pracy lekarzy i zdobyła większe doświadczenie chociażby w kwestii udzielania pierwszej pomocy. Daje jej to większą pewność siebie w sytuacjach kryzysowych.

– Z większą pewnością wykonywałabym teraz masaż serca, bo po prostu zostałam przeszkolona na fantomie, w jaki sposób mam to robić. Niewykluczone też, że potrafiłabym zrobić szew na skórze, bo tego też się uczyłam na fantomowym fragmencie ciała, ale w sumie to nie chciałabym tego robić, więc mam nadzieję, że życie mnie nie przetestuje w tej materii – mówi.

Julia Kamińska zdążyła się już przekonać, że na szpitalnych oddziałach ratunkowych lekarze pracują pod dużą presją czasu. Na ostrym dyżurze przewija się mnóstwo pacjentów, są trudne przypadki, jest odpowiedzialność za ludzkie życie, a odpowiednią decyzję trzeba podjąć w ułamku sekundy. Niełatwo więc zagrać takie sceny. Praca w takich warunkach wymaga bowiem nie tylko umiejętności aktorskich, ale także opanowania emocji.

– Na SOR-ze czuć presję i stres. Te zdjęcia SOR-owe charakteryzują się tym, że jest bardzo dużo aktorów, mnóstwo statystów, bardzo dużo się dzieje, dlatego też staramy się bazować na mastershotach, czyli na bardzo długich ujęciach, bez żadnych cięć i w związku z tym praca na planie jest dosyć wymagająca. Ta rola uczy mnie takiego zen wewnętrznego, bo my gramy, że walczymy o czyjeś życie i już sam ten fakt wymusza inne emocje niż takie, jakie są na przykład w telenoweli – mówi aktorka.

Bohaterki serialu przez wiele godzin pracują w ekstremalnych warunkach, ale z licznymi wyzwaniami muszą się także mierzyć w życiu prywatnym. Po niezwykle męczących dyżurach wracają bowiem do swojej codzienności i do problemów. Zofia Konecka jest świeżo upieczoną narzeczoną.

– Oczywiście mamy też takie sceny, że ktoś się z kimś pokłócił, ktoś się w kimś zakochał, ktoś jest zazdrosny albo ktoś coś zawalił w pracy, ale w tej pracy jak się zawali, to na szali jest życie i zdrowie. Myślę, że stąd też wynika popularność seriali medycznych – mówi.

Zdaniem Julii Kamińskiej kluczem do sukcesu seriali medycznych jest właśnie pokazywanie tej wyjątkowej dynamiki – granicy między życiem a śmiercią, która buduje napięcie i tak przyciąga widzów. Aktorka ma świadomość, że takie sceny dobrze się ogląda, ale ich zagranie wymaga od aktora szerokiej palety umiejętności.

– Miałyśmy taką scenę z Jolą Fraszyńską, że jadąc, intubowałyśmy pacjenta, przeprowadzałyśmy jednocześnie resuscytację i to było dosyć skomplikowane. Również fizycznie, po prostu trudne, wyczerpujące, ale całe szczęście na planie serialu można zrobić dubla, jeżeli coś nie wyjdzie, i tym się posiłkujemy. Kiedyś na przykład zrobiłam zastrzyk pod pachę zamiast w mięsień, więc początki były trudne, ale teraz, kiedy już jesteśmy na tym planie przez parę ładnych miesięcy, jest coraz lepiej. Myślę, że z czasem będziemy wypadać coraz bardziej profesjonalnie – uważa aktorka.

Podczas kręcenia zdjęć nie brakuje też dosyć zabawnych, zupełnie nieprzewidzianych sytuacji.

– Kiedyś mały chłopczyk, grający naszego pacjenta, był wwożony na noszach na SOR i tak się wyluzował, tak mu było tam fajnie, że podczas kręcenia zdjęć zasnął i zorientowaliśmy się, dopiero kiedy była chwila na jego kwestię. Nie chciał się obudzić, było mu ciepło, było mu dobrze, no i co było robić? Trzeba było poczekać, cały plan czekał, aż się chłopak wyspał. I to była taka sytuacja, która dowodzi, że planem zawsze rządzą dzieci, nie ma innej opcji – mówi Julia Kamińska.

Seriale medyczne od lat cieszą się dużą popularnością i producenci na różne sposoby eksploatują ten gatunek. Aktorka przyznaje, że ona sama również jest fanką takich produkcji. Jedną z nich oglądała kiedyś z zapartym tchem.

– To jest „Scrubs”, z dosyć niefortunnym, wydaje mi się, tłumaczeniem na polski, „Hoży doktorzy”. Natomiast bardzo polecam, bardzo fajny. Oni tam też fajnie balansowali między komedią a dramatem i to mi się bardzo podobało, bo ja w ogóle lubię komediodramaty. Ja się dobrze odnajduję w komedii, więc nie wzgardziłabym rolą w niej – dodaje.

W rolę pozostałych lekarek „Szpitala św. Anny” wcielają się Jolanta Fraszyńska, Marta Wierzbicka, Joanna Liszowska i Ada Szczepaniak. Serial można oglądać od poniedziałku do środy o godz. 17:40 na antenie TVN-u.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Zdrowie

Katarzyna Dowbor: Jak najszybciej muszę się zaszczepić przeciw kleszczowemu zapaleniu mózgu. Do tej pory zabezpieczałam przed tymi pasożytami tylko moje zwierzęta

Prezenterka przyznaje, że do tej pory nie zdawała sobie sprawy, że kleszczowe zapalenie mózgu to taka podstępna i groźna choroba. Jest ona wywoływana przez wirusa, który dostaje się do naszego organizmu w wyniku ukłucia przez kleszcza. Dlatego tak ważne jest, by przed tymi pajęczakami zabezpieczać nie tylko naszych pupili, ale także siebie. Katarzyna Dowbor już umówiła się na przyjęcie odpowiedniej szczepionki. Z danych opracowanych przez Ośrodek Badań Socjomedycznych Instytutu Stosowanych Nauk Społecznych UW wynika, że na taki krok decyduje się zaledwie co dziesiąty Polak.

Moda

Julia Kamińska: Założyłam sobie, że w tym roku nie będę kupować żadnych nowych ubrań. Z sukcesem sprzedaję też swoje rzeczy na popularnej platformie

Aktorka chętnie podjęła wyzwanie „no-buy 2025” i jak zapewnia, w tym roku nie zamierza kupować żadnych nowych ubrań. Poza tym systematycznie „wietrzy” swoją szafę i te rzeczy, które już nie są jej potrzebne, sprzedaje przez internet albo oddaje znajomym. Julia Kamińska zaznacza też, że kompletując stylizację na czerwony dywan, stara się nie wydawać pieniędzy na nowe ubrania. Najpierw zagląda do garderoby, by znaleźć w niej coś, co można ponownie wykorzystać.

Infrastruktura

Mazowsze turystycznie radzi sobie lepiej niż przed pandemią. Odwiedzających przyciąga już nie tylko Warszawa

Województwo mazowieckie jest liderem pod względem liczby turystów. W ubiegłym roku odwiedziło je prawie 7 mln gości. I choć lokomotywą ruchu turystycznego pozostaje Warszawa, to coraz więcej osób wybiera zwiedzanie regionu w wolniejszym tempie niż w stolicy i bliżej natury. Mazowsze od lat postrzegane było jako idealny kierunek na mikrowyprawę, ale teraz przybywa osób, które chcą się tu zatrzymać na dłużej niż 1–2 dni.