Mówi: | Maria Pakulnis, aktorka Janusz Mizera, kucharz |
Maria Pakulnis: Urządzałam w domu przyjęcia na 50 osób. Całe jedzenie przygotowywałam własnoręcznie
Aktorka twierdzi, że gotowanie od dawna jest jej wielką życiową pasją. Zamiłowanie to znają niemal wszyscy koledzy i koleżanki z branży, wielu z nich niejednokrotnie gościło też na organizowanych przez aktorkę przyjęciach. Na takie okazje gwiazda potrafiła samodzielnie przygotować dania nawet dla pięćdziesięciu osób, nie ośmieliłaby się bowiem poczęstować bliskich i przyjaciół kupionymi, gotowymi potrawami.
– Potrafiłam na 50 osób sama zrobić własnoręcznie wszystko. Nigdy się nie podpierałam jakimś kupowaniem, nigdy się bym nie ośmieliła wobec moich przyjaciół i bliskich w ogóle czymś takim, że kupuję jakąś gotowiznę – mówi Maria Pakulnis agencji informacyjnej Newseria Lifestyle. – Uczyłam się przez wiele lat gotowania, smakowania i w ogóle poznawałam smaki przez wyjazdy do różnych krajów. Wiadomo, dorastałam w epoce głębokiego PRL-u, gdzie niczego nie było, gdzie trzeba było kombinować, żeby to było
Gwiazda twierdzi, że gotowanie i jedzenie odpręża ją po pracy i sprawia ogromną przyjemność, zwłaszcza gdy zaproszeni goście wychodzą z jej domu zadowoleni. Aktorka zawsze przywiązywała ogromną wagę nie tylko do jakości serwowanych potraw, lecz także do estetyki ich podania. Podkreśla, że niekiedy serwowała dania niezbyt wyrafinowane, które dzięki odpowiedniemu podaniu i tak zaskakiwały jej gości. W tym roku Maria Pakulnis postanowiła podzielić się swoją pasją nie tylko z bliskimi i wspólnie z przyjacielem Januszem Mizerą napisała książkę o kuchni.
– Zaręczam państwu, że to nie jest żadna taka typowa książka kucharska, jest to na pewno książka dotycząca mojej pasji. My w tej książce nikogo nie pouczamy, nie nakazujemy, nikomu nie zmieniamy myślenia o jedzeniu, o kuchni, niczego właśnie nie narzucamy – mówi aktorka.
– Nie zestawiliśmy samych przepisów, gdzie jest wszystko wyliczone bardzo dokładnie, używamy takich terminów jak szklanka, łyżka, żeby zostawić możliwość jakiegoś własnego udoskonalenia potrawy – dodaje Janusz Mizera.
Celem autorów było przede wszystkim pokazanie, jak rozwija kreatywność i wyobraźnię. W książce „Sceny kuchenne” znalazło się wiele przepisów na dania z kuchni włoskiej, śląskiej i mazurskiej. Uzupełnione zostały one opowieściami autorów dotyczącymi jedzenia, relacjami z ich kulinarnych podróży, zabawnymi anegdotami z historii ich wieloletniej przyjaźni. Czytelnicy będą też zmogli obejrzeć liczne fotografie.
– To nie są do końca elementy biograficzne, są bardzo takie niedotykające mojego prywatnego życia, bo to nie ma sensu, kogo to może interesować. Myślę, że o wiele bardziej interesujące jest to, jak ja gotuję, niż to, jak jestem dzisiaj ubrana. Uważam, że to jest istotniejsze – mówi Maria Pakulnis.
Książka „Sceny kuchenne” ukazała się nakładem wydawnictwa Edipresse Książki. Jej autorzy przekonują, że przeznaczona jest dla wszystkich osób, które chciałyby zacząć przygodę z gotowaniem lub poszukują kulinarnych inspiracji.
Czytaj także
- 2025-04-08: Alkohol najbardziej rozpowszechnioną substancją psychoaktywną u młodzieży. Coraz większa popularność e-papierosów
- 2025-03-18: Sylwia Bomba: W liceum nikt nie miał odwagi prosto w oczy nazwać mnie grubasem. Ale jak szłam korytarzem, to czułam śmiechy za moimi plecami
- 2025-03-03: Sylwia Bomba: „Królowa przetrwania” to nie jest mój format. Nie lubię być blisko dram, nie lubię rywalizować na takim poziomie
- 2025-01-16: Luna: Nie mam planu B na życie. Jestem jednak bardzo kreatywna, więc może kiedyś zrobię jakiś film lub napiszę książkę
- 2024-07-15: Aleksandra Popławska: Nadopiekuńczość i trzymanie dziecka pod parasolem ochronnym to przemoc psychiczna. Taka toksyczna relacja jak w spektaklu „Czułe słówka” to dobry temat dla psychologa
- 2024-06-03: Filip Chajzer: Ciągły hejt i to, że non stop musiałem z kimś walczyć, przestało mi się spinać ze sobą. Moje 40. urodziny to jest rozpoczęcie gry już na moich zasadach
- 2024-06-18: Filip Chajzer: Bardzo długo nie widziałem sensu życia. Napisałem biografię dla ludzi, którzy tak jak ja przeszli przez depresję
- 2024-06-11: Filip Chajzer: Przyszłości nie chciałbym wiązać z mediami, ale z biznesem. W telewizji chcę być tylko hobbystycznie, bo jestem urodzonym reporterem
- 2024-05-06: Beata Pawlikowska: To wszystko, czego doświadczyłam w dżungli amazońskiej, wstrząsnęło mną i pokazało mi prawdę o sobie samej. To właśnie był początek zmian w moim życiu
- 2024-03-29: Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych
Kalendarium
Więcej ważnych informacji
Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Moda

Klaudia Zioberczyk: Doszłam już do takiego momentu, że jak wchodzę do sklepu, to mówię: wcale tego nie potrzebuję. Teraz stawiam na jakość, a nie na ilość
Modelka zdaje sobie sprawę z tego, że trzeba być bardzo ostrożnym, by nie dać się nabrać na różne sztuczki marketingowe, nie ulegać czarowi wyprzedaży i promocji, a zamiast tego kompletować swoją garderobę z ponadczasowych zestawów, które będzie można wykorzystać na różne okazje. Klaudia Zioberczyk uważa, że greenwashing, czyli wywoływanie u konsumentów poszukujących towarów eko mylnego wrażenia, że oferowany produkt taki właśnie jest, to nieuczciwa praktyka. Temu zjawisku postanowiła więc dokładnie się przyjrzeć w swojej pracy magisterskiej.
Konsument
Możliwość zakupu online może zachęcić kolejne grupy Polaków do ubezpieczeń zdrowotnych. Dziś korzysta z nich już prawie 5,5 mln osób

Polska jest jednym z liderów Europy w obszarze cyfryzacji sektora usług medycznych. Świadczą o tym m.in. popularność elektronicznych narzędzi zapewniających dostęp do danych zdrowotnych, e-recept czy wirtualna diagnostyka. Polacy są też otwarci na innowacje w zakresie ubezpieczeń zdrowotnych, z których korzysta już blisko 5,5 mln osób. Za pomocą nowej cyfrowej platformy Medicover chce zachęcić klientów do samodzielnej konfiguracji i zakupu polis online.
Żywienie
Wiktor Dyduła: Praca w charakterze kelnera jest bardzo ciężka fizycznie i psychicznie. Dlatego trzeba dawać napiwki, bo nawet 5 zł może zrobić komuś dzień

Zanim usłyszała o nim cała Polska, Wiktor Dyduła zarabiał między innymi jako animator zabaw dla dzieci, kelner i uliczny grajek. Każde zajęcie miało swoje plusy i minusy, ale jego najbardziej cieszyło to, że dzięki nim może poznawać ciekawych ludzi. Wokalista podkreśla, że ma duży szacunek do pieniądza i prawie zawsze daje też napiwki, bo wie, że to najlepsza forma docenienia pracy tych, którzy nas obsługują w kawiarni czy restauracji.