Newsy

Po upadku na nartach nie można bagatelizować nawet najmniejszego bólu czy obrzęku. Należy się udać do specjalisty

2018-02-19  |  06:13
Mówi:dr Krzesimir Sieczych
Funkcja:ortopeda
Firma:Carolina Medical Center
  • MP4
  • Lekarze przestrzegają, by po upadku na stoku nie próbować na siłę wyprostować ani zgiąć kończyny, która doznała urazu. Trzeba pozostawić ją w zastanej pozycji tak, by nie doszło do dalszych przemieszczeń i aby zminimalizować ból, który może się nasilać z każdym najmniejszym ruchem. Nieudana próba podniesienia się lub uczucie niestabilności oznaczają, że potrzebujemy fachowej pomocy.

    – Pomoc wzywamy wtedy, kiedy nie jesteśmy w stanie kontynuować jazdy, czy to z powodu bólu, czy z powodu uczucia niestabilności lub jakichkolwiek wątpliwości, że nie powinniśmy albo nie jesteśmy w stanie kontynuować jazdy – mówi agencji Newseria dr Krzesimir Sieczych, ortopeda Carolina Medical Center.

    Zaraz po upadku możemy być jeszcze w szoku pourazowym i nie czujemy od razu, że mogło nam się coś stać. Dlatego najpierw warto obejrzeć dokładnie nogi i ręce, sprawdzić, czy kończyny nie są nienaturalnie wygięte i czy nie doszło do przecięcia skóry.

    – W pierwszych chwilach po upadku działa adrenalina, powinniśmy więc odczekać zanim wstaniemy, obmacać swoje ciało, zobaczyć, czy wszystko jest na miejscu, zacząć powoli ruszać stawami, nadgarstkami, łokciem, kolanem – jeżeli nie ma istotnego bólu, możemy wstać, sprawdzić, czy stoimy stabilnie. Jeżeli czujemy się pewnie, możemy spróbować jechać. Jeżeli jednak ból jest bardzo duży, uniemożliwia nam podniesienie się, wzywamy pomoc, nie próbujemy działać na własną rękę – mówi dr Krzesimir Sieczych.

    Jadąc w góry warto mieć przy sobie zwykłą trójkątną chustę, z której będzie można zrobić temblak. W razie potrzeby podtrzyma on złamaną lub zwichniętą rękę, odciążając i unieruchamiając mięśnie i stawy. W sprzedaży dostępne są także gotowe temblaki i szyny medyczne, które również służą do usztywnienia złamanych kończyn.

    Turystyczne szyny piankowe po zwinięciu są wielkości kubka, więc bez problemu mieszczą się w każdym plecaku. W przypadku złamań kości unieruchamiamy dwa sąsiednie stawy, np. gdy podejrzewamy złamanie przedramienia unieruchamiamy nadgarstek i łokieć. Z kolei jeśli mamy do czynienia z urazem stawu, unieruchamiamy dwie sąsiadujące kości, np. przy urazie stawu kolanowego blokujemy podudzie i udo. Zaraz po urazie wskazane jest również chłodzenie dotkniętej urazem części ciała. Zimno zmniejsza bowiem stan zapalny, a to z kolei hamuje powstawanie obrzęku i przyśpiesza gojenie się tkanek.

    – Jeżeli uda nam się jednak podnieść po upadku i nie czujemy większego bólu, próbujemy zjechać dalej i czujemy niestabilność kolana, czujemy, że kolano ucieka, nie jest dobrym pomysłem kontynuowanie jazdy, powinniśmy się zatrzymać i wezwać pomoc. Jazda na takim kolanie, w którym prawdopodobnie doszło do uszkodzenia więzadła, grozi następnymi poważnymi uszkodzeniami jak złamania czy uszkodzenia łękotek – mówi dr Krzesimir Sieczych.

    Trzeba też zachować czujność, bo na pozór może się wydawać, że wszystko jest w porządku, a tak naprawdę mogło dojść do poważniejszego urazu. Dodatkowo niskie temperatury na zewnątrz mogą sprawić, że pierwsze oznaki dolegliwości pojawią się najwcześniej po paru godzinach.

    – Po każdym poważniejszym upadku powinniśmy zjechać do najbliższej stacji czy nawet baru na stoku, chwilę odpocząć, poczekać, bo dolegliwości bólowe czy obrzęki stawów pojawiają się po kilkunastu minutach, czasem dopiero po kilku godzinach. Warto poobserwować swoje ciało, jak zachowuje się po urazie – mówi dr Krzesimir Sieczych.

    Na zimowy wypoczynek w góry dobrze zabrać ze sobą apteczkę wyposażoną w bandaże, plastry, leki przeciwbólowe i wodę utlenioną do przemycia ran. Po dotarciu do wybranego ośrodka narciarskiego, trzeba się zorientować, gdzie są punkty udzielania pierwszej pomocy i najbliższe szpitale, sprawdzić, jak do nich dojechać.

    – Jeżeli wrócimy ze stoku do pokoju i wieczorem nasilają się dolegliwości bólowe, obrzęk stawu czy mięśnia, nie powinniśmy bagatelizować takich objawów, powinniśmy zastosować podstawowe zasady zaopatrywania urazów, czyli założyć unieruchomienie, ucisnąć dany staw, dane miejsce bandażem, stosować zimne okłady i starać się nie obciążać – mówi dr Krzesimir Sieczych.

    Bez względu na to, czy jesteśmy ofiarą, sprawcą czy świadkiem wypadku, zawsze warto mieć w telefonie zapisany lokalny numer alarmowy, pod który dzwoniąc wezwiemy pomoc ratowników górskich. Odpoczywając w polskich górach, należy dzwonić pod numery 985 lub 601 100 300, które połączą nas z TOPR-em i GOPR-em, można również wybrać ogólnoeuropejski numer alarmowy 112. Natomiast będąc w zagranicznych kurortach, zwłaszcza poza Unią Europejską, najlepiej wcześniej sprawdzić tamtejsze numery służb ratunkowych.

    Czytaj także

    Kalendarium

    Więcej ważnych informacji

    Jedynka Newserii

    Jedynka Newserii

    Nie żyje Jadwiga Jankowska-Cieślak

    Jadwiga Jankowska-Cieślak: Zwykle Złota Palma otwiera ścieżkę do kariery, a mi zamknęła. W Polsce trwał wtedy stan wojenny i musiałam szybko wracać do kraju

    Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Jadwigi Jankowskiej-Cieślak jednej z najbardziej wybitnych polskich aktorek. Z tej okazji pragniemy podzielić się z Państwem jednym z ostatnich wywiadów, jakich udzieliła naszej redakcji.

    Żywienie

    Problemy społeczne

    Duża zmiana w organizacji pracy w firmach. Elastyczność wśród najważniejszych oczekiwań pracowników

    Dotychczasowe modele organizacji pracy w firmach nie zawsze odpowiadają na wyzwania przyszłości. Ostatnie lata zmieniły zasady gry na rynku pracy i teraz elastyczność liczy się na nim bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Elastyczny model pracy staje się jednym z bardziej oczekiwanych benefitów, a dla firm jest to sposób na przyciągnięcie talentów. Kolejnym jest wykorzystanie innowacyjnych narzędzi technologicznych. To jednak wymaga zarówno od pracowników, jak i od pracodawców zaangażowania w ciągłe podnoszenie kompetencji.

    Gwiazdy

    Wiktor Dyduła: W domu rodzinnym zawsze podtrzymywaliśmy tradycję śmigusa-dyngusa. Teraz widzę, że w miastach już zanika ten zwyczaj

    Zdaniem wokalisty śmigus-dyngus może dostarczyć sporo radości, ale też być powodem kłótni, chociażby w momencie, kiedy nie wszyscy godzą się na taką zabawę. Nie ukrywa też, że w dzieciństwie najbardziej czekał właśnie na lany poniedziałek i bitwę na wiadra. Zauważa jednak, że z roku na rok ta tradycja powoli zanika, a za oblanie wodą osób, które sobie tego nie życzą, można nawet dostać mandat.