Newsy

Małgorzata Ohme o późnym rodzicielstwie: są granice biologiczne i dylematy, które ocierają się o pychę ludzką

2015-09-16  |  06:40

Jakość rodzicielstwa wynika z osobowości rodziców, a nie z ich wieku – uważa Małgorzata Ohme. Psycholożka stara się nie oceniać późnego rodzicielstwa, jej zdaniem nawet bardzo dojrzali rodzice mogą bowiem aktywnie uczestniczyć w rozwoju swojego potomstwa. Także odpowiedzialność za starzejących się rodziców nie musi oznaczać nadmiernego obciążenia psychicznego.

Zdaniem Małgorzaty Ohme w Polsce nastał obecnie trudny czas dla rodziców. Zwłaszcza kobiety nie są pewne, czy sprawdzają się w roli matek i odczuwają stały lęk. Wynika to przede wszystkim z większej świadomości rodziców na temat zagrożeń rozwoju dziecka oraz z nadmiaru źródeł informacji. W prasie i internecie znajduje się zbyt wiele, w dodatku często sprzecznych, wypowiedzi ekspertów, co sprawia, że rodzice tracą poczucie stabilności. Zbyt mocno zawierzają ekspertom, zamiast zaufać własnej intuicji. Ohme uważa, że niemal każdy podświadomie wie, jak być rodzicem, co nie oznacza, że nie popełnia błędów. Te zdarzają się jednak nawet psychologom i pedagogom.

Każdy ma prawo decydować o tym, czy chce być rodzicem, czy nie chce – mówi Małgorzata Ohme agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

W ostatnich miesiącach w Polsce głośno było o aktorce Barbarze Sienkiewicz i jej późnym macierzyństwie. Kobieta urodziła bliźnięta mając 60 lat. Twierdzi, że dzieci dają jej siłę i sprawiają, że nie utożsamia się ze swoim wiekiem. Jej późne macierzyństwo spotkało się z krytyką ze strony internautów, zwłaszcza po tym, jak Olgierd Łukaszewicz zaapelował do premier Kopacz o pomoc dla samotnej matki.

Małgorzata Ohme stara się nie oceniać Barbary Sienkiewicz, zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że istnieje wiele czynników stojących za podjęciem decyzji o tak późnym rodzicielstwie. Często są to czynniki egoistyczne, jak pragnienie odmłodzenia się lub posiadania bliskiej osoby w życiu.

– Ale są granice biologiczne i dylematy, które ocierają się o pychę ludzką, że możemy wszystko kontrolować. Nie możemy kontrolować tego, jak długo żyjemy, nie możemy kontrolować zmian w naszym organizmie i na pewno chciałoby się zapytać taką 60-letnią mamę o odpowiedzialność, o to, czy nie jestem zbyt pełna pychy, że zakłada, że będzie żyła 90 lat i że kiedy dzieci będą miały 30 lat, to będą mogły ze mną jeszcze trochę pożyć – mówi Małgorzata Ohme.

W dyskusji medialnej dotyczącej Barbary Sienkiewicz pojawiał się argument o obarczaniu dzieci brzemieniem odpowiedzialności za starzejącego się rodzica. Zdaniem Małgorzaty Ohme jest to jednak związane nie z wiekiem, lecz z osobowością rodzica. Taką postawą odznaczają się bowiem także młodzi rodzice, którzy tworzą symbiotyczne relacje z dziećmi i nie pozwalają im odejść od siebie. Ohme porównuje tę sytuację do problemów rodzin, w których jest jedno niepełnosprawne dziecko, a rodzeństwo jest obarczone opieką nad nim. 

Jeżeli dziecko od początku wzrasta w poczuciu, że musi się swoim rodzicem opiekować, to dla niego to nie jest nic strasznego, bo nie ma innego punktu odniesienia, bo tak zostało wychowane. Ale na pewno patrząc na to obiektywnie, są pewne rzeczy, które ono traci, ponieważ zaabsorbowanie rodzicem i bycie odpowiedzialnym za niego powoduje, że ono nie jest gdzieś indziej, że nie zajmuje się w tym czasie w pełni swoim własnym życiem, więc na pewno są jakieś skutki uboczne – mówi Małgorzata Ohme.

Psycholożka uważa, że wiele wątpliwości co do tak późnego rodzicielstwa związanych jest ze stereotypem społecznym. W show „Aplauz, aplauz!”, w którym jest jurorką, bierze udział mężczyzna, który został ojcem tuż przed 60 rokiem życia. Dziś ma 67 lat i jest najbardziej żywym i zaangażowanym ojcem w programie.

Czytaj także

Kalendarium

Więcej ważnych informacji

Jedynka Newserii

Jedynka Newserii

Partner Serwisu Zdrowie

Viatris

Media

Styl życia

Maria Sadowska: Niektórym się nie chce i zamiast malowania pisanek używają gotowych barwników albo naklejek. Dla mnie to jedna z najważniejszych tradycji świątecznych

Reżyserka podkreśla, że w kultywowaniu tradycji przygotowywania pisanek nigdy nie wybiera drogi na skróty. Nie dla niej więc gotowanie jajek w łupinach cebuli czy ozdabianie naklejkami. Maria Sadowska preferuje ręcznie malowane pisanki i tuż przed Wielkanocą angażuje do tego swoich bliskich. Jej zdaniem to doskonała okazja do pogłębienia relacji rodzinnych, a także do uruchomienia czasem uśpionych pokładów wyobraźni i kreatywności.

Handel

Polacy jedzą coraz mniej jaj. Częściej sięgają po te z chowu alternatywnego, za które są skłonni zapłacić więcej

Od 10 lat sukcesywnie rośnie udział alternatywnych systemów chowu kur niosek. Pochodzi z nich już co trzecie opakowanie jaj, choć nadal w klatkach żyje ponad 37 mln kur. Stopniowe zmiany w hodowli to skutek większej świadomości konsumentów, za którymi podąża branża HoReCa. Są oni gotowi nawet zapłacić więcej za jajka, które pochodzą z chowu nieklatkowego.